Pożary wybuchły w nocy z czwartku na piątek w trzech budynkach gospodarczych. Najpierw zajęła się słoma, później - całe zabudowania. Spaliły się też maszyny rolnicze warte ponad 30 tys.
Wszystkie straty oszacowano na ponad 120 tys zł. Policjanci na podstawie rozmów z mieszkańcami szybko ustalili sprawcę. Ku zaskoczeniu wszystkich okazało się, że to strażak z młodzieżowej OSP.
Funkcjonariusze zebrali dowody i aresztowali 18-latka. - Ten młody człowiek na co dzień jest członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej - mówi asp. Jolanta Zapaśnik-Wysocka z komendy w Golubiu-Dobrzyniu. - W czasie pożarów był w pobliżu miejsca zdarzeń i pomagał strażakom gasić ogień. Jak ustalono - podpalał słomę zapalniczką.
Po każdym wznieceniu ognia mężczyzna jako pierwszy informował mieszkańców o kolejnym pożarze. A później - znowu biegł podpalać.
- Najpierw podkładał ogień pod jeden obiekt. Później - kiedy kończyła się już akcja pożarnicza - on uciekał z miejsca pożaru i biegł w kierunku następnego gospodarstwa - wyjaśnia Zapaśnik-Wysocka. - Tam znowu wzniecał ogień i wracał, by poinformować o pożarze mieszkańców.
- Nie uczestniczyłem bezpośrednio w akcji, więc nie znam tego chłopaka - mówi Robert Wiśniewski, zastępca komendanta straży pożarnej w Golubiu-Dobrzyniu. - Wiem tylko, że my gasiliśmy - a on w tym czasie podpalał już kolejny budynek
Żeby wstąpić do ochotniczej straży pożarnej, nie trzeba spełnić wielu warunków. Wystarczy cieszyć się dobrym zdrowiem i mieć ukończone 18 lat. Oraz - przede wszystkim - chcieć gasić pożary. Każdy ochotnik musi przejść podstawowe szkolenie strażackie i medyczne.
Od służby zasadniczej praca ochotnika różni się tylko dwoma aspektami. Po pierwsze - godziny pracy są nieregularne. Pali się - trzeba gasić, nie pali się - jest wolne. Po drugie - inne są zarobki. Członkowie OSP nie pełnią bowiem służby za darmo.
Za każdą godzinę spędzoną przy gaszeniu pożaru strażak-ochotnik dostaje wynagrodzenie w wysokości ułamka średniej krajowej. Wprzeliczeniu - to nieco ponad 17 zł. Większość strażaków przeznacza te pieniądze na utrzymanie sprzętu we własnej remizie.
Nie wiadomo, co kierowało młodym podpalaczem - chęć zarobienia kilkudziesięciu zł. czy potrzeba adrenaliny.
Strażaka-piromana policja zatrzymała w dniu przestępstwa. Mężczyzna usłyszał już zarzuty - za podpalenie i zniszczenia spowodowane pożarem grozi mu do 5 lat więzienia. Podpalacz dobrowolnie zgodził się poddać karze - teraz czeka go rozmowa z prokuratorem.