Szczególnie, gdy do tej liczby dodamy jeszcze dwa i pół miliona chińskich turystów, 500 tysięcy kibiców z zagranicy oraz ponad 11 tysięcy sportowców podczas trwających igrzysk.
Swoje wrażenia z pierwszych dni pobytu w stolicy Państwa Środka przekazują czytelnikom "Pomorskiej" dwaj studenci UMK: Karol Kempiński i Tomasz Nowicki. Kilka tygodni temu wyruszyli w podróż życia - koleją transsyberyjską przez Rosję i Mongolię do Chin.
Przybywając do najludniejszego państwa świata w czasie Igrzysk Olimpijskich wiedzieliśmy, że samotność nie będzie nam doskwierała, ale przekonanie się o tym na własnej skórze było niesamowitym przeżyciem. Znakomitym miejscem, aby jak najszybciej przyzwyczajać się do nowych realiów była okolica naszego hotelu. Byliśmy jedynymi białymi turystami, którzy poruszali się wąską, pełną sklepów i straganów uliczką. Na szczęście, mimo tłumu, cały czas doskonale widzieliśmy, w jakim kierunku zmierzamy. Powód był oczywisty - przewyższaliśmy niskich Azjatów co najmniej o głowę.
Ogień w gębie
Aby nabrać sił przed zwiedzaniem postanowiliśmy skosztować specjałów miejscowej kuchni. Pierwszy obiad i pierwszy ogień w ustach. Od tego momentu wiedzieliśmy, że Chińczycy gustują w mocno pikantnych potrawach.
Szybko wcisnęliśmy się w tłum ludzi przechadzających się hutongami. Mijaliśmy mnóstwo straganów ze wspaniale pachnącymi potrawami, kramików z pamiątkami czy sklepów z tanimi rozmowami międzynarodowymi. Przeszliśmy obok domu Ren Qingtai' a - reżysera pierwszego chińskiego filmu, aby po kilku minutach spaceru dotrzeć do historycznej ulicy Qianmen. Po roku prac restauracyjnych, w maju 2008 roku została ponownie oddana do użytku jako strefa dla pieszych.
Jest to najstarsza komercyjna ulica w Pekinie, która ważną rolę zaczęła odgrywać już na początku XIII wieku. Po renowacji Qianmen ma 845 m długości i kończy się na południowym końcu Placu Tiananmen. Naszą uwagę zwróciły pięknie oświetlone budynki oraz imitacje antycznych lamp ulicznych, niektóre były w kształcie klatek dla ptaków.
Na placu Niebiańskiego Spokoju
W tej części świata zmrok zapada bardzo szybko. Do godziny 18 było jasno i ciepło, ale później już tylko ciepło. Postanowiliśmy nie zwlekać i skierowaliśmy się na plac Niebiańskiego Spokoju. Nie minęło dziesięć minut, a staliśmy pod mauzoleum Mao Zedonga.
Idąc w kierunku Bramy Niebiańskiego Spokoju - Tiananmen, która od północy zamyka plac, widzieliśmy wielkie, socjalistyczne gmachy - Wielką Halę Ludową, Muzeum Historii Chin oraz Muzeum Rewolucji Chińskiej. W pobliżu stoi pomnik Bohaterów Ludowych upamiętniający walkę ludu chińskiego z najeźdźcami.
Podczas pierwszych odwiedzin na znanym na całym świecie placu (głównie z powodu wydarzeń z 1989 roku) znaleźliśmy się w zupełnie dla nas nowej sytuacji. Oto przypadkowi przechodnie zaczęli nas prosić, czy mogą zrobić sobie z nami zdjęcie! Ze zrozumieniem podchodziliśmy do tych próśb, bo ze względu na wzrost i kolor włosów musieliśmy być dużą atrakcją dla turystów z całych Chin.
Późnym wieczorem wróciliśmy do hotelu, by wyspać się w łóżku po raz pierwszy od kilku tygodni.
Naszym głównym celem na kolejny dzień pobytu w chińskiej stolicy było Zakazane Miasto. Jest ono jednym z największych systemów pałacowych świata. Szacuje się, że liczy prawie dziesięć tysięcy pokoi. Aby dotrzeć do środka należało przejść przez Bramę Niebiańskiego Spokoju - Tiananmen, z której czujnym okiem na plac Niebiańskiego Spokoju spoglądał powściągliwie uśmiechnięty Mao Zedong.
Zakazane Miasto zrobiło na nas wielkie wrażenie. Cały kompleks podzielony jest na kilka części. Pawilony cesarskie (m.in..Pawilon Najwyższej Harmonii czy Pawilon Zachowania Harmonii) są z pewnością świadectwem zdolności chińskich architektów, rzeźbiarzy i malarzy. W ich pobliżu znajduje się sala tronowa. W południowej części - prywatne zabudowania oraz dziedzińce konkubin cesarza, a także cesarskie ogrody.
Bardzo ciekawe, nie tylko ze względu na swe nazwy są również: Pałac Niebiańskiej Czystości, Pawilon Jedności, Pałac Doskonalenia Umysłu oraz Pałac Wiecznej Wiosny.
Widok z Węglowego Wzgórza
Na terenie Zakazanego Miasta spędziliśmy kilka godzin. Zmęczeni upałem i ciągłym chodzeniem odpoczęliśmy w parku Zhongshan, bo czekało nas zdobycie Wzgórza Węglowego. Usypano je z ziemi, którą wykopano przy budowie fosy wokół Zakazanego Miasta. Ze szczytu podziwialiśmy piękny widok na Pałac Cesarski i całe miasto.
Do hotelu wracaliśmy inną trasą, by przejść ulicą Wangfujing. Jest to drugą, oprócz wspomnianej Qianmen, ulica przeznaczona dla pieszych, znana jako jedna z najbardziej reprezentatywnych ulic handlowych stolicy Chin. Zapewne nie bez powodu jest też nazywana Złotą Ulicą Pekinu. Przy okazji mogliśmy zobaczyć mieszczący się przy niej jeden z czterech kościołów katolickich w Pekinie.
Dzień dostarczył nam mnóstwa wrażeń, a stolica Państwa Środka wydawała się być coraz bardziej fascynująca. Jednak to, co wydarzyło się nazajutrz miało nieco zachwiać nasze pozytywne odczucia odnośnie pobytu w Chinach.