Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studenci Uniwersytetu Trzeciego Wieku wrócili z wycieczki do Hiszpanii i Portugalii

Redakcja
Pojechali ze sprawdzonym Biurem Podróży Hubtour, które z roku na rok proponuje studentom z Czerska coraz śmielsze wyprawy. Daleka Portugalia, kraniec Europy i południowa Hiszpania, która nęciła wielu jej arabskimi korzeniami.

Do krajów arabskich, czy na przykład Turcji nie było im dane dotrzeć, ale Hiszpania z Granadą, Malagą i Sewillą jest przecież jakby rodem wyjęta z Baśni Tysiąca i Jednej Nocy. W Granadzie zwiedzali pałac Alhambry. To najpiękniejszy w Europie zespół pałacowy. Został zdobyty przez chrześcijan dopiero w 1492 r. W Sewilli podziwiali Alkazar, dawną siedzibę kalifatu. Oj, było tego sporo. Zapierało aż dech w piersi. Można było sobie wyobrazić dawne życie. Panie, które oglądały do niedawna fabularny serial o Sulejmanie Wspaniałym, były przeszczęśliwe. Choć zapamiętały uwagę pilota Tomasza Wesołowskiego, że Imperium Osmańskie to całkiem osobna historia. Turków przecież w Hiszpanii i Portugalii nie było. Ekscytacjom nie było końca - achy i ochy. Na przykład wtedy, gdy można było pospacerować wysoko wąskimi zaułkami od wieży do wieży. Zupełnie co innego niż dotąd zwiedzane obiekty pałacowe. Ale czerszczanie nie tylko zwiedzali, ale i odpoczywali.

W Maladze pili, a jakże - malagę. To miasto na wielu zrobiło wielkie wrażenie, gdy mieli okazję podziwiać przelatujące nad sobą papugi i inne rajskie ptaki. Dużo czasu spędzano w autobusie, bo miejscowości były od siebie odległe, ale za oknem też były przecież jakże inne widoki. Na Costa Brava w Katalonii walczącej o samostanowienie pogoda była koszmarna, ale im dalej w głąb - niebo się rozjaśniało. Słońce i upał. Czerwone piaski i kamienne, odludne tereny, przypominały księżycowy krajobraz. A później zmienił się już w afrykański - taki jak w niedalekiej przecież Tunezji czy Maroku. Im bliżej Portugalii tym bezludzia i sawanna jak w Australii.

Właściwie to czerszczanie byli w trzech państwach. Byli przecież także w Gibraltarze, które jest terenem zamorskim Wielkiej Brytanii. Widok ze skały, która w mitologii greckiej jest jednym ze Słupów Herkulesa, był niesamowity. Atlantyk raz się wyłaniał zza mgły, innym razem w niej znikał. A do tego te nieznośne małpy. Makaki rozpsute przez turystów agresywnie zaglądają do plecaków, by ukraść jedzenie. Przy okazji, bywa, zwijają też portfele i niezadowolone z takiej zdobyczy, ciskają go ze skały.
Jednej z turystek towarzyszącej czerszczanom małpa dobrała się do woreczka z orzechami. Inna z małp czatowała na "ofiary przy wagoniku kolejki napowietrznej, by z zaskoczenia skoczyć na niego. Kto tylko miał aparat, fotografował małpie figle. Z pewnością to będą najtrwalsze wspomnienia z podróży. Choć były i inne, bardziej duchowe przeżycia. Wystarczy powiedzieć, że na portugalskiej trasie była nie tylko Lizbona i Sintra, ale i Fatima.

Fatima, miejsce maryjnych objawień z 1917 r. Za rok przypada ich stulecie. Był kwadrans na modlitwę i prośby o łaski. Każdy przyjechał z własną intencją. Nie wszyscy poczuli jednak właściwy klimat. Fatima to dziś miejsce, gdzie zdążają tysiące pielgrzymów. Nie przypomina już dziś tego z czasów objawień. Trzeba uruchomić wyobraźnię. Drzewa już nie ma, za to pod zadaszeniem stoi figura Maryi. Wielki plac i dwie świątynie. W tej starszej znajdują się groby Franciszka i Hiacynty - dzieci, którym objawiła się Maryja. Bajkowa Sintra, wpisana na Światową Listę UNESCO, i urokliwa Lizbona, w której wielu chciałoby zostać dłużej, ale trzeba było się sprężać. Aż kusiło, by wsiąść do jednego z lizbońskich tramwajów i tak chłonąć widoki.

Miasto przyciąga jak magnes, więc może część z czerskich turystów zechce tam jeszcze wrócić, by swobodnie i niespiesznie włóczyć się po wąskich uliczkach. Kamienice pokryte niebieskimi kafelkami, w walizkach czerszczan było wiele podobnych pamiątek. Poza tym popularnością cieszyły się figurki czarnych kogucików czy torebki z korka.
W Madrycie czerszczanie byli najdłużej, bo aż dziewięć godzin. Mogą więc powiedzieć, że wiedli, przynajmniej wówczas, życie jak w Madrycie. Zaskoczyła ich za to kilometrowa kolejka do Muzeum Prado, w którym zobaczyli dzieła wielkich malarzy. Trudno wszystkie wymienić - widzieli m.in. Sąd Ostateczny Hieronima Boscha, Panny dworskie Velasqueza czy Trzy Gracje Petera Paula Rubensa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska