Karty miały zastąpić tekturowe legitymacje studenckie nie tylko na naszym uniwersytecie. Przedsięwzięcie jest kolosalne, w związku z czym uczelnie porozumiały się i stworzyły dwa konsorcja, które zajęły się zakupem blankietów i nabyciem hologramów. Problem w tym, że procedury przetargowe się przedłużają, więc uniwersytety nie zdążą z wydaniem nowych legitymacji.
Od nowego roku akademickiego karty plastikowe zamiast książeczek tekturowych na UMK mieli na razie dostać nowi studenci. To około 10 tys. osób, których dane muszą być umieszczone na blankiecie, ich zdjęcia zeskanowane, zaś hologramy ręcznie naklejone.
- Tu łatwo o pomyłkę, a hologramy są drukiem ścisłego zarachowania. Poza tym ocenia się, że około 10 proc. legitymacji może być awaryjna. W legitymacji jest także część elektroniczna, nadal się dyskutuje jakie dane powinny się tam znaleźć - _mówi prorektor ds. rozwoju i informatyzacji prof. Grzegorz Jarzembski. _
UMK musi też kupić odpowiedni (i drogi) sprzęt, np. drukarki do kart, które współpracują z bazą danych studentów albo też przystawki do komputerów dla dziekanatów, za pomocą których również będzie przedłużana ważność legitymacji.
- Najrozsądniej byłoby przyjąć, że to nie jest jednorazowa akcja, ale rozłożona na kilka lat, jak w przypadku wymiany dowodów osobistych czy praw jazdy - uważa rektor.
Jednak z końcem grudnia kończy się termin ważności dotychczasowych legitymacji. Prof. Grzegorz Jarzembski wierzy w to, że minister go przedłuży.
Rektor Jarzembski: - Przyjęliśmy plan, że rok akademicki 2006/2007 będzie okresem wdrożeniowym. W tym czasie chcemy rozpocząć wydawanie studentom legitymacji elektronicznych, chociaż teraz nie jestem w stanie powiedzieć jakiej liczbie. Będziemy też testować urządzenia i procedury. Nie od razu kupimy tyle sprzętu, ile docelowo jest potrzebne, by zmniejszyć ryzyko błędu i ograniczyć koszty.