Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stulatek z Odolionu

Jadwiga Aleksandrowicz
Lucjan Różewski z Odolionu w gm. Aleksandrów Kujawski dziś (16 bm.) kończy 100 lat. Trudno uwierzyć, gdy patrzy się na eleganckiego pana w garniturze, który samodzielnie porusza się po domu i przy powitaniu szarmancko całuję kobietę w rękę.

Przepada za tłustym jedzeniem

Życzę pani stu pięćdziesięciu lat, bo sto lat to żaden wyczyn - żartuje. A gdy przy stole zastawionym ciastem rozwinie się rozmowa, będzie korygował wspomnienia żony. Bo pamięć ma znakomitą. Ciasta nie ruszy, bo nie przepada za słodki,m podobnie jak za chłodnymi napojami. - Lubię zjeść tłusto - wyjaśnia. Więc nawet trudno się dziwić, że gdy kilka lat temu jechał do szpitala w Bydgoszczy z lekkim zapaleniem płuc, rodzina pakowała w słoiki masło i boczek
To był chyba jedyny pobyt w szpitalu w ciągu długiego życia pana Lucjana. Maria Różewska druga żona stulatka, mówi że dobre zdrowie (lekarze w szpitalu nie mogli się nadziwić wynikom badań) to efekt bardzo pracowitego życia męża, który żadnej pracy się nie bał i nigdy nie przejmował się trudnościami.

Nie uznaje tabletek

Urodził się na Wołyniu. - Trzydzieści kilometrów od Łucka - precyzuje, gdy sięgamy do korzeni. Pracował jako murarz, a gdy trafił do wojska, do saperów, nie brał udziału w niebezpiecznych zajęciach, tylko... gotował.
- Byłem w wojsku kucharzem. Karmiłem żołnierzy. Nie narzekali - śmieje się. Po wojnie trafił pod Gorzów Wielkopolski, gdzie miał niewielkie gospodarstwo warzywnicze. Ożenił się, doczekał się czterech synów, owdowiał. Potem ożenił się ponownie, z wdową, także spod Gorzowa. Zostawił synowi warzywa i przeniósł się do gospodarstwa rolnego pani Marii, z którą doczekał emerytury. Jedenaście lat temu oboje przenieśli się na Kujawy, zamieszkali w Odolionie, gdzie pan Lucjan zaskakuje sąsiadów wiekiem i... witalnością. Codziennie odwiedza sąsiada-przyjaciela. Do niedawna jeździł rowerem po zakupy, zbierał jabłka i robił z nich wino, nie pozwalał, by ktoś z rodziny pomagał mu przy wrzucaniu do piwnicy, bo bał się, że "pokruszą grudy".
- Musieliśmy w końcu schować ten rower, bo baliśmy się, że kiedyś się porządnie potłucze. Dwa lata temu się przewrócił i skończyło się zagipsowaną nogą - mówi Anna Bania, córka pani Marii, która przyjeżdża codziennie do Odolionu z Ciecho-cinka, przywozi obiad, dba o dom.
Taki jubileusz to okazja do wspomnień, choćby o prawdziwej pasji pana Lucjana, jaką były motocykle (miał iża z koszem i jawę). I do refleksji, że można przeżyć 100 lat nie zażywając żadnych tabletek. - Mąż nie tknie żadnego lekarstwa. Mówi, że to trucizna. Uznaje tylko spirytus kamforowy do nacierania i mleko z miodem na przeziębienie - mówi pani Maria.
Dziś w Odolionie odbędzie się okolicznościowa msza w intencji Jubilata, odbędzie się rodzinny zjazd i zapewne nie zabraknie oficjalnych delegacji z życzeniami. Listy gratulacyjne od premiera Donalda Tuska i wojewody Rafała Bruskiego już nadeszły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska