Dziwna sprawa. Wszędzie ostatnio spotykam ludzi, którzy żyją w przeświadczeniu jakiegoś nadciągającego przesilenia. Bo głupio jest nie tylko w polityce, wszędzie jakoś zrobiło się na tym świecie głupio, irytująco i niewygodnie. Bynajmniej nie tylko u nas. To samo mówili mi niedawno wybitny muzyk z Niemiec i pani profesor z Rosji.
Może w tak szybkim tempie biegniemy ku abstrakcyjnemu postępowi, że po drodze zapomnieliśmy po co właściwie ten bieg? Może zaczynają nas przerastać gadżety, które wymyśliliśmy do ułatwienia sobie życia? OK, zapomnieliśmy o głodzie i niby trudno dzisiejsze podziały społeczne zestawić z tymi przedwojennymi. Operetkowe są również porównania współczesnego szabru politycznego z okrucieństwami stalinizmu. A jednak coraz większą część populacji coś uwiera i nie pozwala spokojnie żyć.
Mam na ten temat prywatną teorię. Otóż istnieje w psychologii zjawisko nazywane efektem Flynna, od nazwiska badacza, który odnotował stały wzrost ilorazu inteligencji. Choć Flynn zajmował się ptakami, u ludzi zaobserwowano podobne zjawisko. Ale tylko do pokolenia urodzonego w połowie lat 70. Iloraz inteligencji kolejnych roczników zaczął spadać, i to w tempie 7 punktów na pokolenie.
Czy nam się podoba, czy nie, świat, który nas otacza, składa się z ludzie coraz mniej inteligentnych. Niestety tymi mało kumatymi tłumami jak zwykle rządzić będą bystrzaki. Tyle, że rządzeni będą rozumieć z tego coraz mniej. Tym bardziej, że trafia do nich komiksowa wersja rzeczywistości.
W tym komiksie występuje na przykład uczennica klasy 9., Greta Thunberg. Mała, zbawiająca świat Szwedka zajechała właśnie do Polski i spotkała się z górnikami. A teraz opowiada o problemach polskiego górnictwa możnym tego świata w Davos. Cóż, jeszcze kilka pokoleń, jeszcze ze 20 punktów w dół i pewnie wszyscy uwierzymy, że świat jest wielkim komiksem. No, prawie wszyscy.
