Już w pierwszym secie szybko dało się odczuć olbrzymią siłę rażenia serwisu naszego eksportowego duetu oraz wagę ich returnów. Tylko na otwarcie pierwszego seta jedyny punkt parze z Italii udało się zdobyć przy podaniu Musettiego. Później przy stanie 3:1 serwował już fatalnie, co dało nam łatwe i bezpieczne prowadzenie 4:1. Hurkacz serwując szybko doprowadził do stanu 5:1, a potem nieoczekiwanie po podaniach pięknej Camilli włosi wygrali dwie piłki. Rosatello rozkojarzona tymi sukcesami wkrótce popełniła proste błędy przy swoich serwisach i po 23. minutach mieliśmy piłkę setową wygraną po błędzie Musettiego.
Drugi set rozpoczął się od krótkiej przerwy bowiem okazało się, że kiedy w Brisbane zaczęło mocno padać i wiać, część wilgoci dostawała się na nawierzchnię kortu przez otwory pomiędzy dachem, a trybunami. Krótka przerwa dała szansę na dodatkową mobilizację rywalom, którzy doprowadzili do stanu 2:2. Po wygranym gemie przy serwisie Hurkacza, on sam zaczął szaleć na korcie i dał naszemu mikstowi przełamanie na 4:2 przy podaniu Musettiego. Kolejny punkt wywalczyliśmy przy serwisie Igi Świątek i kiedy na pole serwisowe udała się Rosatello czekaliśmy już tylko na szczęśliwe dla naszej ekipy zakończenie rywalizacji.
- Zwycięstwa w turnieju drużynowym sprawiają jeszcze więcej przyjemności niż w indywidualnym. Byłam bardzo podekscytowana przed tym meczem, wiedziałam, że jest ważny i cieszę się, że udało się wygrać - powiedziała Świątek w krótkim wywiadzie na korcie.
- Dziewczyny poniosły dziś naszą drużynę i jestem im za to bardzo wdzięczny - dodał Hurkacz.
Czekamy teraz na rywala, z którym przyjdzie nam się zmierzyć w rozgrywce półfinałowej w Sydney. Paradoksalnie Włosi dzięki korzystnemu układowi setów pozostają w turnieju, co może oznaczać, że zmierzymy się z nimi ponownie w australijskiej imprezie.
