Od kilku dni w okolicy mostu na Wdzie panuje spore zamieszanie. Ma ono związek z umacnianiem wału przeciwpowodziowego, o którego fatalnym stanie przekonaliśmy się podczas ubiegłorocznej powodzi. Przesiąkaniu wody ma zapobiec szeroka na 35-40 cm i wysoka na 9,5 m ściana. Cała konstrukcja z betonu, wzbogaconego o specjalne dodatki utrudniające przenikanie wody, będzie niewidoczna, ponieważ zostanie umieszczona wewnątrz nasypu wybudowanego w okresie międzywojennym. Około jednej trzeciej wysokości znajdować się będzie poniżej podstawy wału. Wszystko po to, aby rzeka nie mogła przedzierać się na drugą stronę "pod wałem".
Przeczytaj też: Sartowice - Nowe. Miliony na przebudowę wałów
Wprawdzie wykonawca ma czas do listopada 2012 roku, nie jest jednak wykluczone, że jeśli tylko pozwoli na to pogoda, prace zakończą się jeszcze w 2011. Do tego czasu dojście do zamku najkrótszą drogą będzie praktycznie niemożliwe, bądź mocno utrudnione.
Pierwszy etap inwestycji zakłada naprawę dwóch odcinków podzielonych mostem. Dłuższego, liczącego około 1 km, biegnącego w stronę ujścia Wisły i 140-metrowego w kierunku Przechowa. Dlaczego właśnie tak, skoro to ten ostatni jest w gorszym staniem? - Przesądziły względy formalne - tłumaczy Wiesław Ratkowski, odpowiedzialny za budownictwo w UM w Świeciu. - Robiona jest ta część, na którą uzyskano pozwolenie na budowę.
W przypadku krótszego fragmentu, nieuregulowane stosunki prawne zablokowały inwestycję. Ale na tylko na jakiś czas. - Zmiana przepisów w sierpniu tego roku daje nam specjalne uprawnienia i wały będą mogły być naprawiane z pominięciem części skomplikowanych procedur - tłumaczy Agnieszka Dopierała, specjalista do spraw inwestycji Kujawsko-Pomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych we Włocławku.