Świecie. Strażackie święto

W miniony piątek druhowie z całego powiatu zjechali do Świecia, aby świętować Dzień Strażaka. Wielu z nich tego dnia tradycyjnie odebrało odznaczenia lub awanse na wyższe stopnie. Jak zawsze też sporo ciepłych słów padło pod adresem członków OSP. Większość z nich doskonale zdaje sobie sprawę, jak ważną pełnią rolę, zwłaszcza w miejscowościach najdalej położonych od Świecia.

- Zwykle na miejscu zdarzenia jesteśmy jako pierwsi - podkreśla Maciej Warczak, mogący pochwalić się 15-letnim stażem w OSP Buczek. - A czas, niezależnie od tego czy jest to pożar, czy też wypadek, ma zawsze ogromne znaczenie. Ale kto lepiej od nas może znać teren gminy? - pyta retorycznie.

Zdaniem pana Macieja, mieszkańcy wsi, w których są jednostki OSP, czują się bezpieczniej. - Każdy pożar to nieszczęście, ale na wsi jest ono zwykle podwójnie bolesne, bo ludzie czasami tracą nie tylko mieszkanie, ale też gospodarstwo, które było miejscem pracy kilku pokoleń - stwierdza.

Szacunek dla munduru

Druh z Buczka wywodzi z rodziny o mocnych korzeniach strażackich. Oprócz niego, mundur noszą też dwaj bracia i ojciec. Zupełnie inaczej jest w przypadku Damiana Stodol-skiego z OSP Bukowiec. Dlaczego został strażakiem? - Chciałem pomagać innym - odpowiada bez namysłu. - Tak, jak każdy inny, wstępujący do OSP.
Pan Damian zwraca uwagę na odpowiedzialność, jakiej oczekuje się od strażaków. - Bycie strażakiem to zaszczyt, ale każdy, kto zakłada mundur, musi zdawać sobie sprawę, że ludzie będą mu się uważniej przyglądać - zaznacza. - Z mundurem wiąże się tradycja, którą trzeba szanować.

Nie inaczej uważa prezes OSP Pruszcz Eugeniusz Janke. Dobrze wie, co mówi, bo pomoc innym niesie od 35 lat. Nie ma wątpliwości, że bycie strażakiem to misja. Problem w tym, że decyduje się na nią coraz mniej osób. Coraz trudniej o młodych ludzi - ubolewa prezes i wie, dlaczego tak się dzieje: - Co innego ich teraz pochłania. Od biegania z wężami, wolą komputer i telewizję - stwierdza.