Małgorzata Kurzyńska, archeolog z Muzeum w Grudziądzu pokazuje grób sprzed ponad 25 wieków
Może kandydat na burmistrza Świecia powinien dopisać do listy przedwyborczych deklaracji otwarcie muzeum. Bo z powodu jego braku, cenne zabytki, odkryte w powiecie świeckim, wyjeżdżają do Gru-dziądza. Trafiła tam bezcenna biżuteria, znaleziona na grodzisku w Grucznie, kolejne będą wyjątkowe popielnice, odkryte wczoraj w Nowych Marzach.
To był grób rodzinny
To był przypadek. Mieszkaniec Nowych Marz spacerował po polach wokół swego domu. Na skarpie, z której niedawno osunęła się ziemia, znalazł fragmenty naczyń. Powiadomił o nich archeologów z Grudziądza. - Okazało się, że rozbite naczynia leżały przy grobie tzw. skrzynkowym, charakterystycznym dla kultury Pomorskiej - informuje Małgorzata Kurzyńska, archeolog z Muzeum w Grudziądzu. - Grób ma 90 centymetrów szerokości i metr długości. Jeszcze go nie otworzyliśmy, ale prawdopodobnie zawiera trzy urny ze szczątkami ludzi i kilka mniejszych naczyń. Jest to grobowiec rodzinny.
Czyj? - Przybyszów ze Wschodu, trafili tu około VI wieku przed naszą erą - mówi Kurzyńska. - Na Pomorzu było ich najwięcej, dlatego naukowcy nazwali ich kulturę Pomorską.
To jedno z najcenniejszych znalezisk w tym roku. - Przede wszystkim dlatego, że jest znakomicie zachowane - wskazuje archeolog. - Poza tym takie odkrycia są nieocenionym źródłem informacji o ludziach, którzy tu mieszkali. Ze szczątków można się nawet dowiedzieć jak wyglądali.
Brakuje pieniędzy
Szkoda, że skarb trafi do Gru-dziądza, a nie do naszej Izby Regionalnej, powołanej do eksponowania miejscowych znalezisk. - Bardzo nad tym boleję, ale ciągle nie mamy warunków do przechowywania tak cennych przedmiotów - wyjaśnia Przemysław Krzyżanowski, historyk ze Świecia. - Musi być odpowiedni budynek, gabloty, ale wiecznie brakuje na to pieniędzy.
Do sprawy wrócimy.
