Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świetlica "Klub Narnia" na bydgoskim Londynku

Redakcja
Nie było wszystkich części, jednak klubowicze sobie poradzili i z dumą pokazują swoje dzwoneczki
Nie było wszystkich części, jednak klubowicze sobie poradzili i z dumą pokazują swoje dzwoneczki Fot. Anna Nowicka
Dzieciaki uczą się, grają w ping ponga i piłkarzyki, lepią z plasteliny i rysują w świetlicy na Londynku. A wszystko za darmo.

Opiekują się nimi wolontariusze i to dzięki ich pomocy młodzi nie włóczą się po ulicach.

Wchodzimy do świetlicy. Dzieci skupione przy stołach rysują i malują. Część z nich robi dzwoneczki. Czuwa na nimi pani Kasia.

- Jeszcze przed chwilą dzieciaki ogarniała czarna rozpacz. Kupiłam im te dzwoneczki, takie do składania. Okazało się, że były niekompletne. W niektórych np. brakowało naklejek - opowiada Katarzyna Stawarz

Dzieciaki na Londynku nie mają co robić. Nie ma tu boisk ani placów zabaw. Jedynie na terenie okolicznych szkół mogą pograć w piłkę. W świetlicy wesoło spędzają czas i uczą się. - Lubię tutaj przychodzić. Mogę pograć w ping ponga i piłkarzyki, no i zjeść podwieczorek - mówi Wojtek.

- A ja najbardziej lubię nasze panie. W ogóle wszystko tu mi się podoba - wykrzykuje Jagoda.

Damian, który ma jedenaście lat, uwielbia rysować. Zawsze czeka na zajęcia plastyczne. Lubi też... odkurzać.

- Dzieci pomagają nam utrzymać świetlicę w porządku. Dbają o nią. Sprzątają, a nawet wykonują drobne prace remontowe i dekoracyjne - wyjaśnia pani Kasia. - Na oknach wywiesiły swoje prace, teraz każdy, kto tędy przechodzi może je zobaczyć.

Dzieci przychodzą do świetlicy w poniedziałki, wtorki, czwartki, piątki i soboty. Od godziny 15.00 uczą się i odrabiają lekcje.

- Starsi pomagają młodszym. Wyjaśniają nam zagadnienia, jeśli ich nie rozumiemy - mówi Jagoda.

Wychowankowie świetlicy uczą się także, jak się zachowywać. Gdy ich odwiedziliśmy, właśnie skończyli pisać kontrakt. Ustalili w nim, jak należy postępować.

Po godzinie nauki mogą grać, rysować i bawić się. To lubią najbardziej. - Gdy siedzą nad lekcjami, nie mogą się doczekać kiedy będzie czas na zabawę. Ciągle pytają, która jest godzina, dlatego ostatnio koleżanka kupiła minutnik. Gdy zabrzęczy, już wiedzą, że nauka się skończyła - mówi opiekunka.

Do świetlicy przychodzi czternastu wychowawców. Nikt im za to nie płaci, działają w ramach wolontariatu. Placówka działa już czwarty rok. Teraz jednak udało się ją wyremontować i zdobyć sponsora. Fundacja Fortis zakupiła m. in. nowe meble, gry i książki.

- Pracownicy Fortis Banku tworzą różne projekty społeczne. Przedstawiciele fundacji wybierają najlepszy z nich, który później zostaje zrealizowany. W tym roku zwyciężyła Bydgoszcz, dlatego mogliśmy zająć się tą świetlicą - mówi Anna Tomas z bydgoskiego oddziału banku.

Do świetlicy może przyjść każdy. Wystarczy się tylko zapisać. Wolontariusze poświęcają każdemu dziecku wiele czasu i uwagi.

- Sprawia nam to wiele satysfakcji. Praca z młodymi jest niezwykle męcząca, ale wnosi też wiele radości. Trochę brakuje nam panów, którzy pograliby z chłopcami w piłkę. Kilku już z nami pracuje, ale może w przyszłości będzie ich więcej - mówi jedna z opiekunek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska