Świetny monodram Stanisława Miedziewskiego z doskonałą Caryl Swift

Stanisław Miedziewski wyreżyserował, Caryl Swift zagrała. Monodram "Matka Mejra i jej dzieci" na pewno trudno będzie zapomnieć. Już sam temat - bratobójczej wojny na Bałkanach - jest trudny i niesie ze sobą taki ładunek tragicznych emocji, że musi zburzyć spokój. A tu mamy jeszcze dodatkowe "podkręcenie" - bohaterką jest matka, która na wojnie traci męża i dzieci, a teraz pracuje z anatomopatologiem Ewą Klonowską przy poszukiwaniu ciał i kości zabitych.

Przeczytaj także:Gminny Ośrodek Kultury zakończył projekt "Doświadczeni i niezawodni", ale nie spoczywa na laurach

Jej monolog to bolesna litania zrozpaczonej matki, która straciła przez wojnę wszystko, co kochała. Teraz marzy o tym, żeby chociaż kosteczki przypomniały jej dzieci, których już nie ma. Caryl Swift wpatruje się w nas wielkimi gorejącymi oczyma, mówi z lekko egzotycznym nalotem, bo jest Walijką, na co dzień pracuje na anglistyce w Słupsku. Jej ekspresja jest minimalna, rzadko podnosi głos do krzyku, za to mówi tak śpiewnie, jakby się modliła. Stoi na bosaka, czarno odziana, słabo doświetlona, na pustej scenie i opowiada o tym, co zdarzyło się w jej życiu. Caryl Swift jest bardzo wiarygodna w tej roli. Wierzymy jej i współodczuwamy z nią. Łapie nas za gardło tą swoją prostą opowieścią. I tak ma być.

To kolejne już bardzo dobre przedstawienie w ramach cyklu Teatru Repertuarowego. Wypada jeszcze raz przypomnieć, że projekt jest dziełem Grzegorza Szlangi, który sam będąc wielkim miłośnikiem scenicznej sztuki, zapragnął w Chojnicach pokazać, jak teatr robią inni. Dzięki temu w małym prowincjonalnym miasteczku mamy okazję obcować ze spektaklami na pewno ciekawymi, często kontrowersyjnymi. Sądząc po liczbie widzów, przybywa ich. I oby było tak jak najdłużej.

25 kwietnia Szlanga zaprasza do oglądania nowej wersji "Oskara i pani Róży".