To było Święto Grzyba, więc nie mogło się obyć bez grzybobrania i rzutów drewnianym grzybem.
Mimo iż w okolicznych lasach grzybów raczej ostatnio nie uświadczysz, to uczestnicy konkurencji koszyki mieli pełne. - Nastawienie z pewnością pomogło - żartowano.
Największego grzyba znalazła Zofia Skajewska. W konkursie na króla grzybobrania zwyciężyli Alicja i Grzegorz Narloch, drugie miejsce zajął Wiesław Dobek, a trzecie - Antek i Mikołaj Gnacińscy. Potem koszyki można było podziwiać, bo cały czas dumnie pyszniły się na stole przed świetlicą wiejską.
Sołtys Zbigniew Krzoska zdecydował o przyspieszeniu rzutów drewnianym grzybem. Konkurs miał być o godz. 19, ale ze względu na szybciej zapadający zmierzch konkurencję przeprowadzono wcześniej. Śmiałków pojawiło się całkiem sporo, a publiczność bezpiecznie obserwowała zmagania w sektorze wydzielonym taśmą. Drewniany grzyb zawodnicy na szczęście wyrzucali przed siebie, bo gdyby poleciał przypadkiem w bok, to ktoś mógłby ucierpieć. Wszyscy mieli jednak pewną rękę. Wśród pań bezkonkurencyjna była Lucyna Ludziejewska (11 metrów). Druga była Andżelika Żalikowska, a trzecia - Danuta Narloch. Wśród mężczyzn mistrzem został Roman Linda (19,35 m), drugie miejsce - Sławomir Krzoska, a trzecie - Przemysław Kiedrowicz. W turnieju rodzinnym zwyciężyła rodzina państwa Bona.
Kolejne miejsca - Ossowscy i Jankowscy. Trzeba było tak oskrobać ziemniaki, by zaprezentować - i to na czas - grzybki. Inną konkurencją było zbieranie kartofli w alkogooglach. Wielkie emocje wzbudził też pokaz policyjnych psów ścigających bandytów. Rewelacyjnie przyjęto kabaret "Ciacho" z Ciechocina. Przez całą imprezę "Gutowianki" niemal wychodziły z siebie, by nakarmić wszystkich głodnych. Zupa grzybowa z wielkiego gara to był hit - tym bardziej, że była za darmo, podobnie jak bigos i chleb ze smalcem. A za 2 złote można było wypić kawkę i zjeść dwa wielkie kawałki ciasta.