Chciałoby się o nich napisać bez zadęcia. Ot tak, najprościej, ciepło, od serca. Ale jakże tak napisać, skoro sami dmą, ile sił w płucach? Bo bez orkiestry OSP w Bobrownikach ani rusz! Nikt tak pięknie nie zagra z radości, że jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej w tej miejscowości została wybrana najlepszą w plebiscycie "Strażak Roku 2013" w "Gazecie Pomorskiej".
Przesada? Tak myślicie? To znaczy, że nigdy tej orkiestry nie słyszeliście! Jej kapelmistrzem jest Dariusz Domagalski, naczelnik OSP Bobrowniki, a dyrygentem - Alina Podolska. Ale zacznijmy od początku.
Dawno, dawno temu
W maju, podczas obchodów tradycyjnego strażackiego święta ich patrona św. Floriana, strażacy z Bobrownik obchodzili ponad stulecie działalności. Rzeczywiście oficjalnie działają dokładnie od stu lat i jednego roku, ale są dokumenty mówiące o działaniach straży z początków XIX wieku. Wiadomo też, że w 1854 roku we wsi wybudowano szopę z przeznaczeniem na przechowywanie urządzeń strażackich.
Miejscowi rzemieślnicy wykonali dodatkowo cztery beczki do rozwożenia wody. To właśnie w latach sześćdziesiątych XIX w. we wszystkich zaborach zaczęły rodzić się organizacje przeciwpożarowe. Integrowały tych, którym nie wolno było głośno wymawiać słów takich jak: Polska, Ojczyzna, patriotyzm. W czasie zaborów strażacy, działając w konspiracji, zajmowali się wychowaniem patriotycznym oraz przygotowaniem polityczno-wojskowym do walki o niepodległość. Takie też korzenie ma organizacja strażacka w Bobrownikach.
- Staramy się je kontynuować i realizować w już innych realiach, w czasach współczesnych - mówi Tadeusz Grzegorzewski, prezes "Jednostki Ro-ku 2013" OSP Bobrowniki, a jednocześnie wójt bobrownickiej gminy.
Pod sztandarem
- Poza tym, że strażacy ratują życie i dobytek mieszkańców, to uczestniczą także w życiu społecznym, kulturalnym oraz kościelnym - podkreśla wójt. I opowiada historię sztandarów, które znaczyły i znaczą historię OSP w tej gminie. - Pierwszy sztandar pochodził z 1916 roku, ale zaginął gdzieś w czasach wojennych. Drugi nadano w latach siedemdziesiątych. Nie pasował nam do dzisiejszych czasów, więc siedem lat temu jednostce został nadany nowy. Jest z nami do dziś i będzie służył, nawiązując do tradycji, jeszcze przez wiele, wiele lat - obiecuje wójt Grzegorzewski.
Ach, te kobiety
Obecnie bobrownicka jednostka liczy 196 członków. W jej skład wchodzą: kobieca i męska drużyna pożarnicza, młodzieżowa drużyna pożarnicza, orkiestra dęta, zespół artystyczny i zespół sportowy. Ponad czterdzieści osób tworzy jednostkę operacyjno-techniczną, będącą na pierwszej linii działania. - To są ci, którzy mają uprawnienia ratowników - gaśniczych, technicznych, medycznych - oraz kierowcy z odpowiednią kategorią prawa jazdy - mówi Dariusz Domagalski, emerytowany strażak, naczelnik OSP Bobrowniki. - Wśród nich są trzy młode kobiety. Świetnie dają sobie radę na tej pierwszej linii - twierdzi naczelnik.
Strażacką pasją zarażeni są w Bobrownikach zarówno seniorzy, jak i najmłodsi mieszkańcy. - Średnia wieku nie gra roli - mówi Dariusz Domagalski. - Mamy pasjonatów od przedszkola do jesieni życia. Jeśli chodzi o młody narybek, to kontakty zacieśniamy bardzo wcześnie jeżdżąc właśnie do przedszkoli, szkół na pogadanki, pokazy. Mamy też wielu sympatyków wśród bobrownickiej i okolicznej społeczności. Co ważne, nie pobieramy pieniędzy za wyjazdy do akcji - na tym, moim zdaniem, polega idea ochotniczej straży pożarnej.
Wracając do kobiet... Wspaniałe karty w historii OSP zapisała kobieca drużyna pożarnicza. - W latach 60. miałyśmy po kilkanaście lat, ćwiczyłyśmy tak samo jak panowie, jeździłyśmy na zawody - wspominała nie tak dawno na naszych łamach wielka propagatorka kobiecego pożarnictwa, nieżyjąca już niestety Jolanta Agacka.
Dziś kobiety, poza tymi, które uczestniczą w akcjach czy wys - tępują w zawodach sportowo-strażackich, corocznie zdobywając laury. Pomagają przy organizacji różnych imprez.
- Trudno nie uczestniczyć w życiu straży - twierdzą panie z Bobrownik. - Służą w niej nasi ojcowie, bracia, synowie.
Drużynę pań w tamtych latach zakładał ówczesny naczelnik straży Henryk Kopczyński. Na początku należało do niej dziewięć kobiet. - Niewiele jednostek może pochwalić się taką grupą - mówi Tadeusz Grzegorzewski, wiceprezes zarządu oddziału powiatowego związku OSP. - Są jeszcze w Krzyżówkach i Trutowie.
A naczelnik Domagalski twier dzi wręcz, że bez kobiet nie ma straży. - Jestem za wyrównaniem szans - twierdzi.
- U nas w Bobrownikach strażacką tradycję wysysa się z mlekiem matki - mówi naczelnik Domagalski. I dodaje. - Cieszy, że w naszej jednostce sprawdzają się zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Panie to także znakomite organizatorki imprez rozrywkowych oraz rekreacyjnych. Z kulinarnym akcentem - ciasta pieką takie, że palce lizać!
W kwestii płci naczelnik ma jeszcze jedną uwagę:
- Kobiece i męskie strażactwo może się u nas rozwijać dzięki temu, że mężowie oraz żony rozumieją moc tej pasji i dają przyzwolenie na takie spędzanie prywatnego czasu.
Sprzęt jest ważny
W ubiegłym roku OSP Bobrowniki 118 razy wyjeżdżała przede wszystkim do pożarów i miejscowych zagrożeń. - Mamy sprzęt dość wysokiej klasy - mówi naczelnik. - Choć rzecz jasna dobrego nigdy dość, więc nie ustajemy w staraniach, aby zdobywać nowszy, który jeszcze lepiej posłuży w akcjach ratowania życia i dobytku ludzi.
Bobrownicką jednostkę, należącą do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego, cenią w Komendzie Powiatowej PSP w Lipnie. - Odległość od nas do Lipna to dwadzieścia minut - mówi młodszy brygadier Jerzy Fydrych, oficer prasowy. - Ta ona sprawia, że podczas akcji, kiedy liczy się niemal każda sekunda, bobrowniccy strażacy są zdani na siebie. I bardzo dobrze się w tej samodzielności spisują. O każdej porze roku.
Czytaj e-wydanie »