Trwa jego ocena, ale powszechnie wiadomo, że pupilkiem władzy nie jest. W kwietniu odmową wszczęcia postępowania zakończyła się sprawa, którą do prokuratury skierowało sępoleńskie starostwo. O co chodziło? O to, że w ZSCKR w Sypniewie prowadzono kursy nauki jazdy na ciągniku, który nie miał aktualnego przeglądu.
- Starostwo zawiadomiło prokuraturę o tym, że ciągnik ten przez długi czas służył do nauki jazdy - potwierdza Krzysztof Ziehlke, szef Prokuratury Rejonowej w Tucholi. - Badaliśmy sprawę pod kątem zagrożenia zdrowia i życia.
Ciągnik istotnie nie miał badań technicznych, ale prokurator uznał, że brak wpisu nie powoduje, że urządzenie jest niesprawne. Ponieważ sprzęt był w dobrym stanie, uznano, że nie było bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia i odmówiono wszczęcia postępowania.
Jak twierdzą Czytelnicy, którzy poinformowali o tym "Pomorską", nikt ciągnikiem nie wyjeżdżał przecież na ulicę. - Czy naprawdę potrzebna była do tego też prokuratura? - pytają i podejrzewają, że sprawa miała związek z przyszłą oceną dyrektora.
- Ocena pracy dyrektora Mariana Basy nie została jeszcze zakończona - potwierdza Hanryk Pawlina, wicestarosta sępoleński. - Myślę, że w lipcu postępowanie zostanie będzie finiszować.
Wicestarosta Henryk Pawlina nie komentował sprawy doniesienia do prokuratury na dyrektora ZSCKR, bo jak twierdzi, nie ma informacji o jej finale. - Mogę natomiast powiedzieć, że szkoła aplikuje o pieniądze na doposażenie czterech sal kształcenia rolniczego - mówi wicestraosta. - Cieszymy się, bo szansa na dofinansowanie to aż 85 proc. Sypniewo zabiega o dotację w wysokości 220 tys. zł .
Czytaj e-wydanie »