- RCL pod moim kierownictwem działało zgodnie z prawem i mogło być wzorem dla innych instytucji - napisał Szczucki w ubiegłym tygodniu na platformie X zapowiadając stawienie się w prokuraturze.
We wtorek przed wejściem do prokuratury Szczucki powiedział, że nie ma "w tej sprawie nic do ukrycia". Powtórzył, że RCL pod jego kierownictwem pracowało dobrze i zgodnie z prawem, a w całej sprawie chodzi o to, że rządzący chcą go skompromitować.
Poseł PiS w styczniu zrzekł się immunitetu w tej sprawie. Usłyszał zarzut w związku z zatrudnieniem w RCL siedmiu osób organizujących jego kampanię wyborczą. Miały one otrzymywać wynagrodzenie z rządowej instytucji.
Krzysztof Szczucki był szefem Rządowego Centrum Legislacji (RCL) w latach 2020-2023. W wyborach parlamentarnych 15 października 2023 r. uzyskał mandat posła na Sejm X kadencji. Kandydował jako lider listy PiS w okręgu toruńskim. Otrzymał 34 014 głosów. Był to jego debiut wyborczy.
Postępowanie Prokuratury Okręgowej w Warszawie, które dotyczy Szczuckiego, prowadzone jest w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego w związku z nieprawidłowym wydatkowaniem środków publicznych w RCL w latach 2022–2023. Według prokuratury, Szczucki jako prezes RCL miał działać na szkodę interesu publicznego, promując siebie jako kandydata do Sejmu w 2023 r. kosztem budżetu państwa.
Nieprawidłowości w tej sprawie - jak podała w grudniu 2024 r. prokuratura - potwierdza zebrany materiał dowodowy. Według prokuratury, Szczucki miał utworzyć Wydział Edukacji i Komunikacji w Rządowym Centrum Legislacji i zatrudnić tam osoby bez konkursu, które - jak zaznaczyła prokuratura - "nie realizowały zadań tego Wydziału, a wykonywały czynności związane z promowaniem i prowadzeniem kampanii wyborczej Krzysztofa Szczuckiego do Sejmu RP w 2023 r. i pobierały wynagrodzenie oraz inne świadczenia pracownicze od Rządowego Centrum Legislacji".
Środki publiczne przeznaczone na wynagrodzenia, delegacje i użytkowanie samochodów służbowych zostały wydatkowane w kwocie nie mniejszej niż 900 tys. zł. Postępowanie koncentruje się na ocenie, czy naruszenie przepisów o finansach publicznych skutkowało poważną szkodą dla Skarbu Państwa.
Usłyszał zarzut
Chwilę po godzinie 10 były szef RCL opuścił budynek prokuratury. Jak sam przekazał, zarzut sformułowany przeciwko niemu jest jeden. - Że rzekomo - tak twierdzi prokurator - przekroczyłem uprawnienia, kierując Rządowym Centrum Legislacji, czemu ja stanowczo i z całą mocą zaprzeczam - powiedział polityk.
- Ten zarzut jest bezpodstawny. Rządowe Centrum Legislacji pod moim kierownictwem funkcjonowało w sposób prawidłowy, rzetelny - mówił.
Poinformował również, że złożył w prokuraturze wniosek o udostępnienie akt sprawy.
