Syryjczyk - jak podaje niemiecki "Bild" - twierdzi że żyje mu się teraz w dobrostanie, ale jednocześnie zapewnia, że mimo wszystko chce znaleźć pracę.
Azylant ma w sumie 23 dzieci, ale jedna z córek wyszła za mąż i mieszka w Arabii Saudyjskiej. Ghazia dodaje również, że często podróżuje do pozostałych żon - "przyjaciółek", gdyż zgodnie z tradycją islamu musi poświęcać każdej z nich i dzieciom po równo czasu, by żadna z rodzin nie czuła się zaniedbana.
Uchodźcy trafią do gminy Inowrocław i Janikowa. Gniewkowo chce pomóc Polakom
Ponieważ niemieckie prawo nie uznaje poligamii, Syryjczyk musiał wybrać jedną ze swoich żon na "oficjalną", by móc ubiegać się o zapomogę. Pozostałe żony uznane zostały przez urzędników za "przyjaciółki".
Przypadek licznej rodziny z Syrii ubiegającej się o pomoc socjalną wywołało falę oburzenia w Niemczech. Jak twierdzą urzędnicy, to nowa rzeczywistość z którą trzeba będzie się zmierzyć.