Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sytuacja szpitala miejskiego w Bydgoszczy: Na razie jest bardzo źle

Redakcja
W pierwszym kwartale tego roku strata szpitala miejskiego w Bydgoszczy  wyniosła 2,9 mln zł
W pierwszym kwartale tego roku strata szpitala miejskiego w Bydgoszczy wyniosła 2,9 mln zł sxc.hu
Radni co kwartał będą informowani o aktualnej sytuacji finansowej w szpitalu miejskim w Bydgoszczy. Wczoraj szefowa placówki przyznała, że - na razie - jest bardzo źle. Dlatego m.in. do końca roku pracę straci 30 osób.

Anna Lewandowska, dyrektorka szpitala miejskiego, pojawiła się wczoraj na sesji po raz pierwszy. Na sali zgromadzili się też między innymi związkowcy ze szpitala. Ale tego, co szefowa miała radnym do przekazania, wysłuchali ze spokojem.

Chory szpital

A nie były to wiadomości dobre. Anna Lewandowska zaczęła swoje przemówienie od liczb. W pierwszym kwartale tego roku strata placówki wyniosła 2,9 mln zł. Problemem dla szpitala są też zwolnienia chorobowe. Jak mówiła dyrektor Lewandowska, codziennie z tego powodu nie ma w pracy aż 30 osób, czyli prawie 5 procent całej załogi placówki. - To pogarsza i tak już bardzo złą sytuację szpitala - zwróciła uwagę.

Przeczytaj także:Bydgoszcz. W szpitalu miejskim szykuje się wojna o etaty

Anna Lewandowska mówiła radnym o swoich działaniach, które mają poprawić sytuację szpitala. To między innymi renegocjacja umów z firmami świadczącymi usługi zewnętrzne dla lecznicy. Chodzi przede wszystkim o dwie umowy z firmą "Martina Catering". Jedna na dzierżawę pomieszczeń, druga na żywienie.

Obie, zdaniem szefowej szpitala, jak i bydgoskich władz, są niekorzystne dla placówki. Okazuje się bowiem, że Martina za dzierżawę 710 metrów kwadratowych płaci... 710 złotych, czyli dokładnie złotówkę za metr kw. - Wypowiedziałam firmie umowę, bo zalegała z płatnościami za 2 miesiące - stwierdziła Lewandowska.

Płacą za dania widmo

Niekorzystna, zdaniem dyrektor szpitala, jest też druga umowa z Martiną: - Chociażby z powodu wysokiej stawki żywieniowej, która wynosi aż 22 złote, gdy tymczasem w innych szpitalach sięga zazwyczaj kilkanaście złotych - informowała Anna Lewandowska.

W dodatku placówka musi dopłacać za niewydane posiłki. W umowie jest mowa o 160 posiłkach, tymczasem pacjentów jest ok. 130. Tylko w sierpniu tzw wynagrodzenie uzupełniające, które powinien zapłacić szpital firmie Martina, sięgnęło zaś 22 tys. zł. - Nie będę płacić za nic - zapowiedziała szefowa szpitala.

Marek Gralik, radny Prawa i Sprawiedliwości, zarzucił jednak Lewandowskiej, że ta "tłamsi średnie przedsiębiorstwo, jakim jest Marina". - Jest pan rzecznikiem prywatnej firmy czy szpitala? - zapytał radnego prezydent Bruski.

Wsparcie i zwolnienia

Prezydent Bruski kilkakrotnie wspominał wczoraj, że wspiera dyrektor Lewandowską i o to samo prosił radnych. - Ratowanie szpitala to nie tylko mój, ale i nasz wspólny obowiązek - stwierdził. Dodał też, że za punkt honoru przyjął uregulowanie sytuacji finansowej szpitala.

Okazało się, że restrukturyzację i zmiany w placówce popiera też szpitalna "Solidarność". Przedstawiciel związku apelował jednak o wstrzymanie wręczania wypowiedzeń do czasu zakończenia konsultacji. A wypowiedzenia to też jeden z elementów restrukturyzacji. Wiadomo, że do końca roku pracę straci 30 osób, co ma przynieść 1,3 miliona złotych oszczędności. Wśród nich będą zarówno pracownicy administracji, obsługi technicznej, jak i pielęgniarki.

- Do redukcji musi dojść, tylu osób szpital nie utrzyma, chociaż każde zwolnienie to przecież dramat - tłumaczyła dyrektor placówki. Dodała też, że w grupie osób przeznaczonych do zwolnienia są też takie z uprawieniami emerytalnymi lub przedemerytalnymi. Niewykluczone, że w przyszłym roku dojdzie do kolejnych zwolnień.

Niespodziewanie na sesji pojawił się Bogdan Dzakanowski, urzędnik zwolniony przez prezydenta Bruskiego. - Jestem przykładem, że przy reorganizacji popełniono błąd i miasto straciło 31 tysięcy złotych [takie odszkodowanie wypłaci ratusz Dzakanowskiemu - red.] - stwierdził i opuścił salę. - Zaoszczędzone pana pensje byłyby i tak wyższe niż to odszkodowanie - odpowiedział Bruski.
Szpital miejski w ramach oszczędności zrezygnował też ze stanowiska dyrektora do spraw ekonomiczno-administracyjnych. Jego obowiązki przejęła Lewandowska. Dyrektor do spraw medycznych jest jednocześnie ordynatorem.

Kredyt na ratunek

Częściowym ratunkiem dla szpitala ma być kredyt w wysokości 10 milionów złotych. - Musimy go wziąć, bo na przykład firmy grożą nam wstrzymaniem dostaw leków - mówiła Anna Lewandowska. Szpital jest też zadłużony m.in. w KPEC-u. Co prawda w ramach ugody udało się rozłożyć zaległość na raty, ale aktualne rachunki trzeba płacić.
Dyrektor Lewandowska pokazywała jednak radnym, że prowadzone przez nią działania już przynoszą efekty. Strata szpitala spadła na przykład z 2,9 mln zł do 403 tysięcy.
Radni przegłosowali wniosek Prawa i Sprawiedliwości, które domagało się sprawozdań o aktualnej sytuacji finansowej szpitala. Szefowa placówki ma je przedstawiać radzie raz na kwartał.
[
Wiadomości z Bydgoszczy](http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/section?Category=Bydgoszcz01) Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!**

Czytaj e-wydanie »

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska