Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szaleństwo w Lesznie. Efekt? Kontuzja juniora Get Well Toruń

Joachim Przybył
Joachim Przybył
Peter Kildemand trzy razy wyjeżdżał na tor w Lesznie, ale tylko raz dojechał do mety.
Peter Kildemand trzy razy wyjeżdżał na tor w Lesznie, ale tylko raz dojechał do mety. Sławomir Kowalski
Czy trzeba przyjrzeć się pracy medykom w Speedway Ekstralidze? Zbyt pochopna zgoda na start Petera Kildemanda w Lesznie mogła się skończyć fatalnie. Igor Kopeć-Sobczyński zapłacił za to poważną kontuzją.

Kildemand we wtorek groźnie upadł w swoim kraju i doznał bolesnego urazu żeber. W czwartek przyjechał na badania w Lesznie i jeszcze tego samego dnia Unia ogłosiła, że lekarz wyraził zgodę na jego start w tym meczu.

Sam Duńczyk już w trakcie spotkania "pochwalił się" na twitterze, że ma problemy z oddychaniem po pierwszym starcie. W połowie meczu stracił na chwilę przytomność, potrzebna była szybka reakcja służb medycznych. A gdyby przytomność stracił w trakcie jazdy? W trzecim starcie w prostej sytuacji nie opanował motocykla, co skończyło się groźnym upadkiem i kontuzją juniora Get Well Igora Kopcia-Sobczyńskiego. 17-latek ma pęknięty obojczyk i złamane trzy palce. Będzie pauzował przynajmniej miesiąc.

- To nie tak, że przystąpiłem do spotkania za wszelką cenę. To była wspólna decyzja, którą podjęliśmy z lekarzami i sztabem szkoleniowym. W dniu meczu czułem się naprawdę okej i byłem dobrej myśli. Wygrałem swój pierwszy wyścig, ale organizm zaczął protestować - tłumaczył później Duńczyk portalowi sportowefakty.pl.

W czasie meczu emocji nie ukrywał właściciel toruńskiego klubu Przemysław Termiński. Wydarzenia komentował na facebooku. "Może jednak Kildemand, który ma połamane żebra i nie jest w stanie utrzymać motocykla, nie powinien być dopuszczony do jazdy?! Czekamy aż kogoś zabije?!". I po chwili jeszcze: "Podobno Kildemand nie jest w stanie jechać. Ciekawe. A może adrenalina dożylnie, dwa Tramale i niech go przywiążą do motocykla. Da radę!"

Potem wpisy usunął, ale trudno odmówić mu racji. W tej chwili o dopuszczeniu zawodnika do startu decydują klubowi lekarze, często związani z klubami finansowo lub zwykłą kibicowską sympatią. W takich sytuacjach są pod dużą presją i zdarza się, że zgoda na start udzielana jest mocno na wyrost, a delikwent czasami nie za bardzo wie, gdzie znajduje się po groźnym upadku.

Gdzie ta moc? Get Well Toruń bez szans w Lesznie [zdjęcia]

Do startów na siłę prą także sami żużlowcy, bo przed sezonem kluby często zastrzegają sobie kary finansowe za określoną ilość nieobecności w składzie. Gdzie stawką są duże pieniądze tam po prostu zaczyna brakować zdrowego rozsądku.

Niewykluczone, że problemem służb medycznych w czasie meczu zajmie się wkrótce Speedway Ekstraliga. Prezes Wojciech Stępniewski na twitterze skomentował całą sytuację: - Dopuszczanie do jazdy zawodników w stanie, w jakim jest Peter Kildemand przez lekarzy klubowych, daje efekt taki jak widać w relacji. Nie atakowany zawodnik nie potrafi utrzymać motocykla, przez co cierpią inni zawodnicy.

Pojawił się już pomysł, żeby stan zdrowia zawodników w trakcie meczu oceniali zupełnie niezależni lekarze, którzy zapewne przyjeżdżaliby z innych miast.

Dla Adriana Miedzińskiego mecz rozpoczął się od groźnego upadku, a potem nie było już lepiej...

Gdzie ta moc? Get Well Toruń bez szans w Lesznie [zdjęcia]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska