https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szalety zaspokajają potrzeby? (video)

(RAV)
Warto wydać złotówkę na szalet, zważywszy, że załatwianie potrzeby w miejscu publicznym może być ukarane nawet 500-złotowym mandatem
Warto wydać złotówkę na szalet, zważywszy, że załatwianie potrzeby w miejscu publicznym może być ukarane nawet 500-złotowym mandatem Fot. Rafał Wolny
W mieście jest tylko siedem publicznych szaletów. To, zdaniem urzędników, wystarcza.

Przyznają jednak, że brakuje toalet dla niepełnosprawnych.

Pani Anna przyjechała na weekend do Bydgoszczy. Po długim spacerze Śródmieściem odczuła potrzebę skorzystania z toalety.
- Byłam w parku Witosa, więc pomyślałam, że pewnie będzie tam szalet - opowiada turystka, która jednak toalety nie znalazła.
- Ostatecznie skorzystałam z WC w galerii handlowej (Focus Park - red.), ale dziwię się, że w centrum tak dużego miasta nie ma publicznych toalet - zauważa pani Anna.

Tylko czy aż siedem?
- Ta pani najwyraźniej nie miała szczęścia w szukaniu, bo w samym Śródmieściu mamy trzy szalety, a w całej Bydgoszczy siedem - ripostuje Ryszard Łebek, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska ratusza. - Wszystkie są czynne od rana do wieczora przez cały rok.

Urzędnik przekonuje, że siedem szaletów wystarczy.
- Otwiera się coraz więcej lokali z toaletami, więc nie ma potrzeby budować nowych, ani nawet ustawiać tymczasowych podczas sezonu - uważa urzędnik, ale zaznacza, że przy okazji większych imprez plenerowych tzw. toi-toi'e są ustawiane.
Stałe publiczne toalety są na placach: Wolności i Piastowskim, przy ul. Mickiewicza, Czerkaskiej i Węgierskiej oraz Pod Blankami, a także na Błoniu (obok targowiska).

Czystość i papier - 1 zł
Zapotrzebowanie na ich "usługi" jest zróżnicowane. O ile drzwi szaletu na placu Wolności praktycznie się nie zamykają, to np. w przybytku przy Mickiewicza, według pracowniczek, zdarzają się dni kiedy przychodzą pojedynczy klienci.
Niezależnie od frekwencji toalety w Śródmieściu zastaliśmy jednak czyste, nie brakowało też papieru.

- W Bydgoszczy bywam od dziecka, dość często zdarza mi się korzystać z publicznych toalet i w porównaniu z tym, co było dawniej, standardy są już iście europejskie - chwali Tomasz Gordon, radny gminy Koronowo i sołtys Tryszczyna, którego spotkaliśmy przy szalecie na Placu Wolności.

Od europejskich standardów odbiega jednak konieczność płacenia za szalet - 1 zł.
- Żeby toalety były całkowicie bezpłatne potrzebna byłaby odpowiednia uchwała radnych, ale złotówka i tak nie pokrywa kosztów utrzymania szaletów - wskazuje Ryszard Łebek.

Zapytanym mieszkańcom opłata nie przeszkadza. - Tej symbolicznej złotówki nie szkoda, jeżeli można załatwić potrzebę w przyzwoitych warunkach - mówi pani Jadwiga, którą spotkaliśmy przy ul. Mickiewicza.

Na wózku z pieluchą...
Realnym problemem jest za to nieprzystosowanie miejskich szaletów do potrzeb niepełnosprawnych. Wyjątkiem jest tylko toaleta przy ul. Pod Blankami, z której osoby na wózkach mogą korzystać bez kłopotów.

- Większość szaletów znajduje się w podziemiach i gdybyśmy chcieli udostępnić je niepełnosprawnym wymagałoby to całkowitej i kosztownej przebudowy - tłumaczy szef Wydziału Gospodarki Komunalnej, który przyznaje jednak, że jedna toaleta dla osób na wózkach to za mało.

- Dlatego planujemy dostosować do ich potrzeb jeszcze szalet przy ulicy Węgierskiej, który także znajduje się "na powierzchni" - zapowiada Ryszard Łebek.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska