Do tragedii w Szczecinie doszło w czwartek przed godziną 10.
- Otrzymaliśmy przed chwilą zgłoszenie o samochodzie, który wjechał do Odry. Nasze jednostki już jadą na miejsce - mówił o godz. 9.57 dyżurny szczecińskiej straży miejskiej.
CZYTAJ TAKŻE:
W akcji brało udział dziewięć zastępów strażaków, w tym płetwonurkowie, a także policja i pogotowie ratunkowe. Płetwonurkowie szybko zlokalizowali samochód. To była toyota yaris. Auto leżało na dachu w mule na głębokości ok. 6 metrów, metr od nabrzeża. Kierowca już nie żył. Zaklinował się w aucie, dlatego ciała nie udało się wyciągnąć wcześniej. Zostało wyciągnięte razem z samochodem przy użyciu strażackiego podnośnika.
Zdarzenie zarejestrował monitoring statku wycieczkowego, który cumował kilka metrów od zdarzenia. Policja zabezpieczyła nagranie.
Prokuratura prowadzi postępowanie pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. To standardowa kwalifikacja przy takich zdarzeniach. Prawdopodobnie zleci też sekcję zwłok. Policja sprawdza do kogo należy samochód.
WIDEO: Wypadki drogowe - pierwsza pomoc
