Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szejker. Historia miłości do psa pełnego bólu, który sprawił zwierzęciu człowiek

Małgorzata Chojnicka
Małgorzata Chojnicka
Aleksandra Marciniak razem z mamą Anną i adoptowanym Szejkerem
Aleksandra Marciniak razem z mamą Anną i adoptowanym Szejkerem Małgorzata Chojnicka
Aleksandra Marciniak z Torunia adoptowała psa, który był wykorzystywany do walk. Był „workiem treningowym” dla innych psów. W swoim psim życiu wycierpiał zbyt wiele. Na szczęście, znalazł człowieka, który pokochał go całym sercem.

Aleksandra Marciniak z Torunia adoptowała psa, który był wykorzystywany do walk. Był „workiem treningowym” dla innych psów. W swoim psim życiu wycierpiał zbyt wiele. Na szczęście, znalazł człowieka, który pokochał go całym sercem.
Aleksandra Marciniak z pochodzenia jest lipnowianką i od zawsze kocha psy. Przez długi czas była wolontariuszką we włocławskim schronisku dla zwierząt. Ma doświadczenie w pracy z psami skrzywdzonymi i nie boi się trudnych wyzwań. Od kiedy zamieszkała w Toruniu, zaczęła odczuwać pustkę i doszła do wniosku, że wypełni ją pies. W grę absolutnie nie wchodził śliczny szczeniaczek z hodowli, bo po prostu chciała jakiejś psiej biedzie odmienić świat. Tak się też stało.
- Mam słabość do terierów i dlatego zainteresowałam się działalnością Stowarzyszenia TTB w Poznaniu – mówi Aleksandra Marciniak. – Zajmuje się ono terierami w typie bull, czyli tymi, które są wykorzystywane do walk psów. Opiekuje się amstaffami, pitbullami, bulterierami i staffikami. Zostałam wolontariuszką i najpierw chciałam stworzyć jakiemuś bezdomniakowi dom tymczasowy. Wypełniłam stosowne ankiety, a w domu odwiedzili mnie pracownicy toruńskiego schroniska, by przyjrzeć się moim warunkom mieszkaniowym i ze mną porozmawiać. Miałam tylko jeden warunek, by pies nie miał lęku separacyjnego. Dość długo pracuję i pies nie może wyć, gdy jestem poza domem.

Leśna znajda

Wkrótce na horyzoncie pojawił się Szejker, którym trzeba się było zaopiekować. Jesienią został znaleziony w lesie – najwidoczniej stał się bezużyteczny, a więc wyrzucono go jak zbędny śmieć. Całe jego ciało było poranione, a on nawet normalnie nie chodził, tylko się czołgał. Wszystko wskazuje na to, że był wykorzystywany jako żywa przynęta podczas szkolenia psów do walk. Nawet pozbawiono go części zębów, by nie mógł zrobić większej krzywdy atakującym psom. Trudno sobie nawet wyobrazić, co przeżył.

Człowiek tworzy bestie

Łatwo się mówi o rasach agresywnych, ale to człowiek robi z nich bestie. Bije i głodzi, doprowadzając do apogeum agresji. Wszak w walkach psów lubowali się już rzymscy cesarze, którzy z taką łatwością posyłali na śmierć ludzi i zwierzęta. Psy walczyły między sobą, z niedźwiedziami, słoniami, gladiatorami. Ot, taka historia ludzkości, skapana w bólu i cierpieniu.
- Szejker przebywał w psim hotelu pod Lesznem – kontynuuje pani Aleksandra. – Jedyne co udało się tam osiągnąć to to, że zaczął chodzić. Moi rodzice nie chcieli się zgodzić, żebym się nim zaopiekowała. Bali się, że coś mi zrobi. Dopiero mojej starszej siostrze udało się ich przekonać. Agata adoptowała psa ze schroniska i stanęła po mojej stronie.
- Chyba się nie dziwisz – dodaje Anna Marciniak, mama pani Oli. – Tyle się słyszy złego o amstaffach, że są psimi zabójcami. Skąd mogłam wiedzieć, że to tak cudowny pies, który skradnie nasze serca.

Nawet nie szczeknął

Po Szejkera pani Ola pojechała razem z rodzicami. Nie wyobrażali sobie, by ich córka sama miała z nim jechać tyle kilometrów. Bał się wejść do samochodu i całą drogę stał między siedzeniami. Nie wydawał też z siebie żadnych dźwięków. Nie warczał, nie piszczał, jakby udawał, że go nie ma. O jego fatalnej kondycji najlepiej świadczy fakt, że przed adopcją nie zdecydowano się kastrację, która mogłaby jeszcze spotęgować jego wycofanie i strach. Po przyjeździe zaczęła się ciężka praca, aby go jakoś przekonać do ludzi. Nie potrafił się bawić, po raz pierwszy zobaczył telewizor, a własne odbicie w lustrze wprawiło go w osłupienie. Nawet kuchnia nie kojarzyła mu się ze smakołykami, bo kompletnie nie znał życia w domu. Początkowo spał skulony ze wszystkimi łapami pod sobą.
- Jest ze mną od grudnia, a po raz pierwszy położył się na plecach z brzuchem do góry w kwietniu – opowiada pani Ola. - Musiało upłynąć aż tyle czasu, by poczuł się bezpiecznie. Wszystkiego trzeba go było nauczyć. Rozmawiałam z behawiorystą, który udzielił mi przydatnych wskazówek. Na spacerach zachowuje się bardzo spokojnie i sam nie zaatakuje. Jednak jest to rasa, której nie potrzeba wiele, by dać się sprowokować. Jeśli by się zdarzyło, że złapie innego psa, nic nie da odciąganie czy szarpanie za smycz. Ma on taki szczękościsk, że trzeba smycz ciasto okręcić mu wokół szyi i poddusić. Wtedy dopiero poluzuje szczęki, by zaczerpnąć powietrza.

Powoli, krok po kroku

Zajęcie się psem z tak dużym bagażem bolesnych doświadczeń wymaga determinacji i cierpliwości. Jednak każdy postęp przynosi wielką satysfakcję. Wielką traumę można pokonać, ale wymaga to czasu, który leczy nie tylko ludzkie rany.
- Do tej pory, gdy Ola zastawia u nas Szejkiego, nie mogę umyć podłogi mopem – mówi pani Ania. – Tak panicznie boi się kija. Taki widok budzi w nim jednoznaczne skojarzenia. W ogóle nie interesowały go żadne zabawki. Przekonał się dopiero do takiego nakręcanego kurczaczka. Podskakująca zabawka skłoniła go do zabawy. Bardzo się cieszymy z postępów, które robi. To kochane psisko, które zbyt wiele wycierpiało.
- Szejker cały czas jest pod opieką lekarza weterynarii – kontynuuje jego właścicielka. – Najpierw musieliśmy uporać się z chorobami skóry. Pod prysznicem myłam go specjalnym środkiem. Pianę spłukiwałam po dziesięciu minutach i Szejki musiał tyle wytrzymać. Ratował się ucieczką i dobrze, że wtedy ważył mniej, bo byłam go w stanie wziąć na ręce. Jeszcze jest zbyt chudy, ale i tak ładnie przybrał na wadze.

W końcu zapomni koszmar

Dobrze, że są ludzie o tak otwartych sercach, jak bohaterka naszego reportażu. Ona skrzywdzonemu przez człowieka psu odmieniła cały świat. Szejker powoli będzie zapominał o przykrościach, które go spotkały i będzie wiódł życie szczęśliwego psa.
Jeśli ktoś byłby zainteresowany pomocą psom w typie bull, może zajrzeć na profil stowarzyszenia @TTBPoznan, gdzie znajdują się informacje o możliwych formach wsparcia.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska