Przypomnijmy. W poniedziałkowym wydaniu "Pomorskiej" napisaliśmy o sprawie Zbigniewa Chacińskiego z Szewna, radnego gminy Świekatowo. Informacje podane w artykule poruszyły mieszkańców Szewna. - Same kłamstwa! - zarzucili nam. - Widzieliśmy co się stało, wiemy kiedy na miejsce przyjechała policja ze Świecia.
Za szybko jechałem
Około godz. 11, w niedzielę 11 lutego tego roku Zbigniew Chaciński wracał samochodem z zakupów w Świekatowie. Kierował się do pegeerowskiego pałacu w Szewnie, gdzie mieszka od wielu lat. Ma sześcioro dzieci. Było ich siedmioro, ale lekarzom nie udało się wyleczyć z raka Marcina, najmłodszego syna państwa Chacińskich. - Swoje wycierpieliśmy. Szanujemy życie - przekonuje Chaciński. Jest radnym od dawna, nie pamięta jak długo. Działa, gdzie się da: poza gminą, w ochotniczej straży pożarnej, jest też prezesem piłkarskiego klubu "Rolnik" w Szew-nie. - Za szybko jechałem - nie ukrywa Chaciński. - Zbytnio zaufałem nowym oponom zimowym. Za zakrętem wyrzuciło mnie w stronę płotu sąsiada, pana Mieczysława Mefsa.
Nie uciekł do domu
Szewno to mała wieś. Kolizja na głównej drodze wzbudziła zainteresowanie. - Zdenerwowaliśmy się, gdy przeczytaliśmy w prasie coś zupełnie innego - wyjaśniają mieszkańcy. - Cha-ciński nie porzucił samochodu przy płocie. Nie uciekł do domu pijany. Najpierw poszedł__do wła-ściciela posesji. Gdy go nie zastał, wycofał samochód i podjechał pod pałac.
Dogadali się sąsiedzi
- Żona była wtedy w Niemczech u córki. W domu został syn Adam - relacjonuje Zbigniew Chaciński. - Razem pojechaliśmy do Wałdowa, do drugiego syna. Radziliśmy wspólnie jak naprawić mojego opla.
Zanim wyruszyli do Wałdowa, wrócili pod uszkodzony płot. - Adam szukał w śniegu lusterka od mojego samochodu, a ja ponownie poszedłem do Mefsa. Ale jeszcze nie było go w domu - opowiada Chaciński.
Wrócił po południu. Niedługo potem, około godz. 14 do Wałdo-wa zadzwonili sąsiedzi. Powiedzieli, że przy płocie pana Mefsa czeka policja. - On ich wezwał, bo pokłócił się z Chacińskim o to, że wypasał konia na boisku - donosili mieszkańcy Szew-na. - Zemścił się.
Pan Mieczysław Mefs spokojnie odcina się od zarzutów sąsiadów. - Dogadałem się z panem Chacińskim. Każdemu może się zdarzyć poślizg. Nie mam do niego żalu - zapewnia. Chaciński to potwierdza. Zresztą szkody dużej nie wyrządził. Policjanci wycenili ją na 50 złotych.
Za późno na badanie
Do Szewna przyjechali funkcjonariusze ze Świecia. Było około godz. 15. Badanie alko-matem wykazało 1,44 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, czyli 0,72 miligrama. Zabrali Chacińskiego na komendę do Świecia. Tam trzy razy, co trzy godziny, pobierali mu krew. - Tak późno? Czy on nie mógł sobie wypić piwa u syna? Za co ma odpowiadać? Przecież z Wałdo-wa samochód prowadził Adam, był trzeźwy! Dlaczego zbadali Chacińskiego tyle czasu po fakcie? - mnożą pytania sąsiedzi radnego. - Ktoś chce go wsadzić za kraty. Skandal! Bez niego w Szewnie nic nie będzie robione. To dzięki niemu mamy chodnik, boisko, klub sportowy...
Badanie w przeszłość
Policjanci zapewniają, że wątpliwości mieszkańców będą wyjaśnione. - Naszą rolą nie jest krzywdzenie ludzi - podkreśla Marek Rydzewski, rzecznik prasowy policji ze Świecia. - Dostaliśmy sygnał o kolizji w Szewnie, pojechaliśmy na miejsce, a teraz - bezstronnie - wyjaśniamy jej przyczyny. Argumenty świadków, poszkodowanego i pana Chacińskiego będą wzięte pod uwagę. Jeśli okaże się, że kierowca był trzeźwy w chwili kolizji, odpowie tylko za jej wyrządzenie.
Jak policja zamierza to ustalić? - Przypuszczam, że w tym wypadku prokurator będzie wnioskował o retrospektywne badanie krwi, które ustali czy pan Chaciński miał we krwi alkohol w chwili, gdy wjechał w płot sąsiada - mówi Rydzewski.
tekst i fot.