Kompleks ma się składać z trzech części - centrum aktywizacji zawodowej, centrum edukacji wdrożeniowej i centrum opieki paliatywnej.
Trzy segmenty
Pierwszy segment ma się koncentrować na dawaniu szansy niepełnosprawnym na zatrudnienie i przystosowanie do życia. Drugi - przyczynić się do rozwoju małych i średnich firm, wdrażania nowych technologii i kształcenia kadr. Centrum opieki paliatywnej - na bazie dziś istniejącego hospicjum stacjonarnego - byłoby w gestii szpitala. O ile dwie pierwsze placówki mogą liczyć na dofinansowanie z zewnątrz, to na ostatnią musieliby się złożyć partnerzy projektu.
- I tu jest pytanie, czy możemy liczyć na samorządy - zastanawiał się starosta Stanisław Skaja, prosząc o przemyślenie tematu. - Na dziś są trzy podmioty w konflikcie, a sądzę, że szpital mógłby w miarę uczciwy sposób tę opiekę realizować.
Szpital prekursorem
Dla dyrektora szpitala Leszka Bonny nie ma rzeczy niemożliwych, twierdzi, że szpital jest do tego świetnie przygotowany. - To właśnie szpital był prekursorem opieki paliatywnej w mieście - mówił. - Takie nazwiska jak Zaparuszewski czy Wodzikowska się z tym kojarzą, oni byli inicjatorami. Ubolewam, że dyrektor Gogolewski nie przyjął lansowanej przeze mnie idei, by wziąć opiekę paliatywną jako zadanie szpitala. Warto wrócić do tej koncepcji, bo ma to też wpływ na ekonomiczną stronę.
Za miesiąc samorządowcy wrócą do tematu. W poniedziałek nie zdążyli otworzyć ust.
To dziwne, że dyrektor Bonna ma taką krótką pamięć. Bo nie szpital może się chwalić prekursorską rolą, a osoby, które rozpoczęły pracę w hospicjum domowym pw. ZNMP przy kościele gimnazjalnym. Ciekawe, że Bonna "zapomniał" o dwóch lekarkach, które były tam od początku - Małgorzacie Kaczmarek i Bernadecie Klunder. - Wszystko jest w dokumentach - podpowiada Barbara Stachowicz, jedna z inicjatorek powstania hospicjum.