Jubilat ma niezbyt dobry słuch, ale cieszy się znakomitą kondycją. Rok temu, gdy świętował sto lat życia, trudno go było przekonać, by do Urzędu Stanu Cywilnego w Szubinie, gdzie zorganizowano dla niego uroczystość, pojechał autem, a nie rowerem. Bo całe życie z zamiłowaniem jeździł wszędzie jednośladem.
Chętnie ruszy w drogę
O jego rowerowych wyczynach głośno było także w miniony weekend, gdy w salach ratusza świętowano 101 urodziny najstarszego mieszkańca gminy Szubin. Co prawda Teofil Nadratowski nie próbował tym razem do Szubina jechać na dwóch kółkach, ale jak zapewniono gości urodzinowej gali - po podwórku nadal rowerem jeździ.
Chętnie przystał też na propozycję burmistrza Ignacego Pogodzińskiego, że za cztery lata, gdy gotowa będzie trasa S-5 w rejonie Smolnik, wsiądzie jeszcze na rower i ruszy w drogę. - Może wyczyn ten będzie miał okazję zobaczyć prezydent Bronisław Komorowski? - komentowano.
Bo na wniosek prezydenta Komorowskiego sędziwy jubilat odznaczony został w sobotę Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Wręczyć odznaczenie przyjechał Waldemar Strzałkowski z Kancelarii Prezydenta RP.
Teofil Nadratowski otrzymał także marszałkowski medal Unitas Durat Palatinatus Cuiaviano-Pomeraniensis, jak również Medal Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Oba te odznaczenia wręczył w sobotę bohaterowi uroczystości wicemarszałek Edward Hartwich.
Były to kolejne odznaczenia w życiu pana Teofila, który - z racji swoich zasług wojennych - jest m.in. kawalerem Orderu Virtuti Militari. Jubilat urodził się 9 października 1909 roku w Osieczniku na Wołyniu (dziś Ukraina).
W roku 1939 jako żołnierz 27 dywizji wołyńskiej walczył na Pomorzu. A po powrocie do Osiecznika - w partyzantce AK. W lipcu 1944 r. został aresztowany i uwięziony w obozie w Majdanku, skąd po 6 tygodniach udało mu się uciec.
Razem prawie 70 lat
W 1941 poślubił Marię Nować, rocznik 1923 (w przyszłym roku minie 70 lat wspólnego pożycia). Tuż po wojnie razem z matką (ojciec pana Teofila zmarł na Wołyniu) jako repatrianci trafili do Kruszyna koło Brodnicy, potem już do Smolnik, gdzie mieszkają do dziś. Pan Teofil przed laty pracował w Gromadzkiej Radzie Narodowej, był agronomem, prowadził też własne gospodarstwo.
Państwo Nadratowscy wychowali szóstkę dzieci. Czterech synów i dwie córki. Doczekali 10 wnuków i sporej gromadki prawnuków. Wciąż, jak na swój wiek, są wyjątkowo zdrowi i aktywni. Mieszkają sami, obok dom ma syn z rodziną. - Dumą nas napawa życie naszego dziadka. Cieszymy się, że możemy z niego czerpać przykład - podkreślił podczas urodzinowej uroczystości jeden z wnuków.