Sylwetkę Szymona prezentowaliśmy na naszych łamach w początkach maja i od tego czasu lista jego osiągnięć znacznie się powiększyła. Zajął drugie miejsce na zawodach pierwszej rundy Mistrzostw Europy, które odbyły się na torze wyścigowym w niemieckim Nurburgring. Do tego doszło pierwsze miejsce na ogólnopolskich zawodach w Częstochowie, szóste na Mistrzostwach Polski w Lublinie oraz drugie w rywalizacji Driff Batel we Wrocławiu.
Dyscyplina elitarna
Szymon Budzyński, obecnie student III roku na Wydziale Zarządzania bydgoskiej Wyższej Szkoły Gospodarki to obecnie ścisła polska czołówka driftingu. - Dotąd trenowałem na kartodromie w Bydgoszczy, ale obecnie ten tor jest już za mały i nie można na nim rozwijać większych prędkości. Gdy mogę, ćwiczę na najlepszych polskich torach w Poznaniu, Lublinie i w Wyrazowie koło Częstochowy, a także na lotnisku w warszawskim Bemowie gdzie można rozwijać prędkości do 170 kilometrów na godzinę - mówi Szymon.
Drifting, czyli zawody w prowadzeniu samochodu w poślizgu kontrolowanym to w Polsce młoda dyscyplina, uprawiana od kilku lat i przez to nadal elitarna. Drifting narodził się w Japonii w latach 60. ub. wieku, a potem sport zdobył wielką popularność w Stanach Zjednoczonych. W Europie sport ten najwięcej entuzjastów ma w Niemczech, Anglii, Holandii i Polsce. W naszym kraju drifting uprawia ponad sto osób, z czego okołu 40 to zawodnicy pełną gębą, z licencjami. Zawody organizuje Polska Federacja Driftingu.
Stanie na pudle?
Drifting wymaga ogromnego skupienia i niebywałego refleksu. Trzeba mieć ciągłą kontrolę nad autem, które z prędkością ok. 170 km na godzinę znajduje się cały czas w poślizgu, pokonując bokiem ostre zakręty. No i maszyna musi być odpowiedniej klasy. Szymon jeździ bmw E 36 coupe M3 z silnikiem o mocy 500 koni mechanicznych, przygotowanym w zachodniej firmie tuningowej.
We wrześniu czekają inowrocławianina kolejne zawody. W Poznaniu odbędzie się ostatnia runda Mistrzostw Polski. Czy Szymonowi uda się stanąć na pudle? Serdecznie mu tego życzymy.