W dniu rozpoczęcia imprezy swój przyjazd odwołała grupa Walhalla, która miła być gwoździem programu.
Przemysław Krzyżanowski, jeden z organizatorów Dni, nie krył zdenerwowania, gdy okazało się, że wojowie mający być główną atrakcją imprezy, nie przyjadą. - Nie podali, żadnego konkretnego powodu - tłumaczy - Podczas rozmowy telefonicznej usłyszałem, że zadecydowały o tym przyczyny obiektywne.
Na szczęście na zaproszenie odpowiedzieli wojowie z toruńskiego bractwa Dąb Pomorski. Tym samym, to oni wzięli na siebie ciężar prezentacji dla tych, którzy w piątek lub sobotę pojawili się w zamku. Jednak wysiłek wiązany z zabawianiem widowni był nieporównywalny z tym, co przeżyli w nocy z piątku na sobotę. Potężna, trwająca kilka godzin ulewa, która przeszła nad Świeciem zagrażała wszystkim sprzętom zgromadzonym na dziedzińcu. Najbardziej bano się o namioty, które do późnej nocy trzeba było trzymać, bo w każdej chwili mógł zniszczyć je wiatr.
- To nie pierwsza taki przypadek. Zwyczajnie mamy pecha - uważa Krzyżanowski. - Dlatego w przyszłym roku ogłosimy termin Dni, a potem w ostatnim momencie przesuniemy - żartuje. - Może w ten sposób wyprowadzimy w pole złośliwą aurę.
Bliskie spotkania z kulturą wieków średnich zakończyły się wspaniałym, nastrojowym koncertem scholi dominikańskiej działającej przy kościele św. Jana w Gdańsku
Tekst i fot.