Po ulicach stolicy piłkarze przejechali autobusem z otwartym dachem. Później pojawili się na scenie na głównym placu. Tłumy wiwatowały na ich cześć. - To wspaniały widok - komentował selekcjoner Lars Lagerbaeck. - Już od samego lotniska machano i oklaskiwano nas. Fantastyczne!
- Wszyscy jesteśmy z was dumni - odpowiadali uradowani sympatycy. Chociaż ich drużyna poległa w ćwierćfinale z Francją (2:5), to i tak pozostawiła po sobie dobre wrażenie - w końcu nigdy wcześniej nie osiągnęła podobnego sukcesu. Na stadionie lub w telewizji oglądał ją niemal cały islandzki naród - około 330 tys. osób (tyle mniej więcej liczy... Lublin).
Podczas dzisiejszej fety nie mogło się więc obyć bez wspólnego odśpiewania charakterystycznej przyśpiewki - przypisywanej wikingom. Piłkarze razem z fanami w rytm bębna krzyczeli słynne: huh. Zjawiskowy moment uchwyciło poniższe nagranie (29:57):