Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taki ma być świat w 2050 roku

Adam Synowiec
Cały Układ Słoneczny będą penetrować miniaturowe automatyczne sondy badawcze. Komputery staną się mądrzejsze od nas.

Życie człowieka znacznie się wydłuży. Na Ziemi będzie żyło o połowę więcej ludzi niż teraz. Taką przyszłość przewiduje dla ludzkości prof. Martin Rees, kosmolog, prezes szacownego towarzystwa naukowego Royal Society oraz osoba piastująca zasłużony tytuł Królewskiego Astronoma na Wyspach Brytyjskich.

Obszerny artykuł Reesa opublikował przedwczoraj brytyjski dziennik "The Guardian". Królewski Astronom w swoich futurystycznych przewidywaniach zauważa, że znacznie łatwiej szacować zmiany socjologiczne czy geopolityczne niż technologiczne. W latach 50. zeszłego wieku nikt nie był w stanie zasugerować takiej zapaści w energetyce jądrowej, jaką mamy dzisiaj na świecie, czy choćby popularnego odtwarzacza muzycznego iPod.

Pół wieku temu na Ziemi mieszkało ledwo trzy miliardy ludzi. Dzisiaj jest nas sześć miliardów. W 2050 będzie zamieszkiwać nasz glob 9 mld ludzi. Najwięcej przybędzie obywateli państw biednych lub rozwijających się. Grozi to globalną katastrofą, głodem i wojnami o surowce - co doprowadzić może w efekcie do końca ludzkości.

Codzienność połowy obecnego wieku będzie znacznie cieplejsza, niż jest obecnie. To za przyczyną gęstej warstwy dwutlenku węgla w atmosferze, którego będzie tam dwa razy więcej niż w epoce przedindustrialnej. Spowoduje to topnienie lodów i podwyższenie poziomu mórz i oceanów. Żar z nieba uwolni też pokłady metanu z zamarzniętych jezior syberyjskiej tundry. A metan jest wielokrotnie groźniejszym gazem cieplarnianym niż CO2.

Rees sugeruje, że badania i eksploracja kosmosu przez ludzi wcale nie muszą potoczyć się tak szybko, jak zakładają NASA czy ESA. Tylko 12 lat minęło od startu pierwszego sputnika do "małego kroku" Neila Armstronga na powierzchni Księżyca. Ale już prawie cztery dekady dzielą nas od wylądowania na Lunie pojazdu Jacka Schmitta i Eugene'a Cernana, ostatnich zdobywców księżycowych z programu Apollo.

Dzisiejsze projekty kosmiczne zakładają, że za 40 lat działać będzie już stała baza ludzka na Księżycu, a człowiek postawi nogę na Marsie. Rees sugeruje, że zapał ludzkości do ryzykanckich lotów w kosmos minął. Można się spodziewać raczej badań Układu Słonecznego i jego planet przez wszędobylskie, automatyczne, małe sondy, a nie ludzi. W 2050 r. będzie ich latać w przestrzeni już cała flotylla i budować w kosmosie samodzielnie konstrukcje z materiałów pozyskiwanych spoza Ziemi (np. z Księżyca).

Wielkiego przełomu można oczekiwać za to w technologiach komputerowych i przesyłu danych. Dzisiaj zwykły telefon komórkowy ma więcej mocy obliczeniowej od najbardziej zaawansowanej maszyny NASA z lat 60. Uważa się, że w 2050 r. komputery osiągną zdolności mózgu ludzkiego. Lub je nawet przekroczą. Takie maszyny pozwolą zrozumieć funkcjonowanie genów i nauczą się je modyfikować w organizmie ludzkim. Nowe leki wzmocnią siłę naszego umysłu, a miniaturowe protezy ulepszą nasze ciała. Ludzie zaczną przekształcać się w biologiczno-mechaniczno-elektroniczne cyborgi.
Medycyna wydłuży życie ludzi. Cierpiący na nieuleczalne choroby będą w stanie stazy ("zamrożenia") czekać na czas, kiedy pojawią się leki na ich schorzenie.

Człowiek nadal będzie ewoluował. Choć jeśli nie zrobi nic ze spowodowaną przez siebie klimatyczną klęską, nie przetrwa długo. Za kolejne 4 mld lat, kiedy nasze Słońce zacznie wypalać się całkowicie, koniec naszej gwiazdy będą obserwować istoty całkowicie niepodobne do nas. Tak bardzo się różniące od ludzi, jakich znamy, jak ci dzisiejsi od owadów.

Brytyjczyk prof. Martin Rees z Royal Society przestrzega, że wiek XXI jest być może najważniejszym w dziejach cywilizacji ludzkiej. To teraz trzeba wybrać kierunki, w których będzie się rozwijał człowiek przez następne tysiąclecia. To teraz należy zacząć ratować planetę, żeby była matecznikiem rasy ludzkiej jeszcze na długo. I szukać nowych planet, na które można by przenieść życie. Po roku 2050 może na wszystko już być za późno.

Prof. Martina Reesa, barona Ludlow, nazywa się "astronomem astronomów". Spec od badań twz. promieniowania tła w kosmosie jest autorem ponad 500 raportów z badań z zakresu kosmologii i astrofizyki. Prezes Royal Society piastuje też stanowisko Królewskiego Astronoma Elżbiety II. Planetoida 4587 Rees została nazwana jego imieniem. W Polsce ukazały się książki Reesa: "Tylko sześć liczb" i "Nasz kosmiczny dom".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska