- Prowadzę "Bristol" od dwudziestu lat - mówi Barbara Matwiej, szefowa firmy "Agat", która dzierżawi najsłynniejszy ciechociński lokal, zwany też przez niektórych gości "stodołą", z racji drewnianej zabytkowej konstrukcji. - Bywało, że na potańcówkach u nas poznawały się pary, a potem zapraszały na wesela albo organizowały takie przyjęcia u nas - opowiada Barbara Matwiej. - Mieliśmy też parę, która przyjeżdżała przez całe lata na dancing w każdą rocznicę poznania się u nas. Ale nikt dotąd nie odwołał wesela.
Przeczytaj także: Rozwodzimy się, starzejemy i wolimy mieszkać na wsi. Do tego brakuje u nas facetów.
Niedoszły pan młody (jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy spoza Ciechocinka) odwołał nie tylko zamówione rok wcześniej przyjęcie weselne, ale także ślub. Cóż, życie...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?