Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Talent? To praca plus fart

Magdalena Jabłońska
Artur Jabłoński: - Gry na gitarze nauczyłem się sam
Artur Jabłoński: - Gry na gitarze nauczyłem się sam Magdalena Jabłońska
Rozmowa z Arturem Jabłońskim z Torunia, zwycięzcą tegorocznej edycji Festiwalu Jacka Kaczmarskiego "Źródło wciąż bije" w Bydgoszczy.

Pierwszy raz chwyciłeś za gitarę mając 20 lat. Późno.
Wszystkiego w życiu można nauczyć się przez zazdrość. To jest fantastyczna cecha, jeśli jest dobrze pojęta. Patrzysz na kogoś i mówisz: "Chcę być taki jak on". Tak było z grą na gitarze. Wywodzę się z hip-hopowego osiedla Włocławka, nie miałem styczności z muzyką klasyczną, poezją śpiewaną czy rockiem, na ulicy rządził Peja. Gdy miałem 20 lat, po raz pierwszy zobaczyłem scenę, która dla przeciętnego harcerza jest czymś normalnym: grupa ludzi, ognisko, gitara i śpiew. Tak mnie to oczarowało, że też zapragnąłem grać. Gdy wróciłem do domu, postanowiłem kupić gitarę. Musiało minąć jeszcze kilka miesięcy, zanim uzbierałem odpowiednią kwotę.

I zapał w tym czasie nie osłabł?
Nie, bo miałem konkretny cel. Gdy już kupiłem tę gitarę, zacząłem sam uczyć się gry. Pierwszego dnia ćwiczyłem chyba ze 12 godzin. Skończyło się to dziurami w palcach po odciskach, które zrobiły mi się na opuszkach. Nie miałem internetu, więc sam musiałem odkrywać kolejne akordy. Pierwszą piosenką, którą nauczyłem się grać, była "Piła Tango" Strachów na Lachy - rzecz banalna dla gitarzystów, a dla mnie wielkie osiągnięcie. Na tym samym zlocie, gdzie odkryłem gitarę, poznałem twórczość Jacka Kaczmarskiego. Spodobała mi się i pomyślałem, że też chcę tak grać.

Pozazdrościłeś?
Tak. Czasu na ćwiczenia nie było wiele, ale starałem się grać każdego dnia. Prowadziłem listę piosenek, których się nauczyłem. To był znak postępu. Próbowałem też coś śpiewać, ale wychodziło mi to tak, że lepiej nie pytać. Byłem kompletnie głuchy muzycznie, nie odróżniałem perkusji od basu. To kolejny dowód, że wszystkiego można się nauczyć. Malcolm Gladwell w jednej z książek mówi, że potrzeba 10 tys. godzin na osiągnięcie mistrzostwa w każdej dziedzinie. Ja w to wierzę. Mój zapał może by osłabł, gdybym nie zobaczył, że w Toruniu organizuje się koncerty pamięci Jacka Kaczmarskiego. Podkusiło mnie, żeby zgłosić się na przesłuchania. Poległem z kretesem. Po roku też wystartowałem, tym razem się udało. Wkrótce zostałem głównym akompaniatorem tego koncertu. A potem był festiwal w Bydgoszczy...

Który w tym roku wygrałeś.
Ale początki były trudne. Za pierwszym razem uplasowałem się pod koniec stawki. Co roku miałem moment załamania po konkursie, obiecywałem sobie, że to koniec, ale ostatecznie znów się mobilizowałem. Dwa lata temu pojechałem do Bydgoszczy bez nadziei na sukces, a zająłem trzecie miejsce w kategorii odtwórczej. Rok później zaproszono mnie do wykonania własnego recitalu. Potem został mi już tylko jeden cel: żeby ktoś docenił moją autorską twórczość i wiersze, które piszę. I to też się powiodło -w tym roku wygrałem w kategorii "Pojedynek z Mistrzem" moją piosenką "Salome".

To jaki teraz masz cel?
Nie spocznę na laurach. Zgodnie z sugestią jurorów będę startował w innych festiwalach. Mój przykład pokazuje, że wszystko można wyćwiczyć. Ludzie często popełniają błąd - gdy coś im raz nie wyjdzie, uznają, że są beznadziejni i się zniechęcają. Tak nie można, trzeba być upartym. No i zazdrosnym (śmiech).

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska