Minął tydzień, jak pisaliśmy o szpetnych namiotach, które pojawiły się na placu u zbiegu ul. Gdańskiej i Śniadeckich. - Taki koszmar w centrum miasta - dzwonili do nas wtedy Państwo. - Tu wygląda jak na obskurnym targowisku, a nie jak na jednej z najbardziej reprezentacyjnych ulic w Bydgoszczy.
Interweniowaliśmy w tej sprawie u plastyka miejskiego, Marka Iwińskiego, dowiedzieliśmy się wówczas, że targowisko, mimo że stoi na prywatnym terenie, pojawiło się tam nielegalnie. - Właściciel powinien poprosić o zezwolenie na postawienie straganów, a do nas żadne pismo nie wpłynęło - mówił nam. - Będziemy dążyć do tego, by targowisko zniknęło. To karygodne i na pewno na takie rzeczy nie powinniśmy pozwalać.
Targowisko jednak nadal stoi tak jak stało. Wczoraj nie udało nam się już porozmawiać z plastykiem. W jego biurze dowiedzieliśmy się tylko tyle, że sprawa została przekazana straży miejskiej i Powiatowemu Inspektoratowi Nadzoru Budowlanego i to oni się teraz zajmują sprawą.
Zobacz także: Nielegalne targowisko kłuje w oczy mieszkańców Bydgoszczy
Co to znaczy? - To znaczy, że wysłaliśmy pismo do właściciela tego terenu, wzywające do tego, przy stawił się u nas na rozmowie - usłyszeliśmy od Stanisława Skowrońskiego, inspektora nadzoru budowlanego. - Do rozmowy jeszcze nie doszło. Na razie tyle mogę powiedzieć.
Rola straży miejskiej natomiast ogranicza się do sprawdzania, czy na placu jest utrzymywany należyty porządek. - Gdyby coś było nie tak w tej kwestii, wówczas byśmy interweniowali - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik municypalnych. - Na razie nie odnotowaliśmy takich zgłoszeń.
Po naszej zeszłotygodniowej interwencji odezwali się ludzie, którzy wystawili tam swoje stragany. - To targowisko to miejsca pracy, możliwość zarobienia paru groszy przed świętami - pisali nam. - Nie robimy nic złego i to na pewno nie jest nielegalne.
Do tematu wrócimy.