Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tasarz spadł ze stołka - czyli jak bawiliśmy się na jarmarku średniowiecznym

Alicja Wesołowska
Można było uderzyć burmistrza i pozostać bezkarnym. A potem spokojnie przyglądać się, jak umiera Wielki Mistrz Zakonu Krzyżackiego. To wszystko na sobotniej zabawie na golubskim Rynku.

Już od 5 lat Golub-Dobrzyń obchodzi we wrześniu rocznicę bitwy golubskiej. Spotkały się w niej wojska krzyżackie i żołnierze Władysława Jagiełły. Przez 4 lata mieszkańcy miasta mogli oglądać rekonstrukcję starcia na golubskiej starówce. W tym roku organizatorzy postanowili zmienić nieco program zabawy.

- Formuła bitwy zaczęła się wyczerpywać - przyznaje Artur Niklewicz, dyrektor golubskiego Domu Kultury. - Dlatego w tym roku możemy oglądać inscenizację śmierci Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżackiego. Zmieniliśmy program w nadziei, że zachęci to mieszkańców do przyjścia na starówkę.

Organizatorzy przygotowali też inne atrakcje. Jedną z nich był wyścig w taczkach, połączony z przebijaniem balonów kopią. Po kilku zmaganiach okazało się, że najlepiej i najszybciej poradzili sobie z tym Monika Tomaszewska i Patryk Wesołowski. Po zaciętej walce pokonali oni Gosię i Filipa, parę z Warszawy.

- Kopia była ciężka, a ja myślałam, że za chwilę wypadnę z taczek - śmieje się Gosia. A Filip wpada w słowo: - Ale prowadziło się dobrze, bo wszystko było stabilne.

Można było też wziąć udział w turnieju łuczniczym i przyjrzeć się pojedynkom średniowiecznych rycerzy i dworskm tańcom. Dlatego z minuty na minutę na golubskiej starówce przybywało ludzi.

Jest jeszcze jeden powód, dla którego jarmark cieszy się sporym zainteresowaniem. To jedyny dzień w roku, w którym można bezkarnie uderzyć burmistrza i jeszcze zebrać za to brawa.

Roman Tasarz pojedynkował się już na koźle i dał się zamknąć w klatce. W tym roku przyszedł czas na pacyny - długie drągi obwiązane na końcach tkaniną. - Klatka była najgorsza - śmieje się burmistrz. - Mogłem tylko siedzieć i patrzeć, jak rzucają we mnie pomidorami i obierkami od ziemniaków. Przy pacynach przynajmniej mogę się bronić.

Chętnych na pojedynek nie było zbyt wielu. Znaleźli się jednak śmiałkowie, którzy pokonali burmistrza. - Było trudno - przyznaje pan Marcin. - Pieńki się chwiały, a burmistrz jest silny. Ale udało się - dodaje z dumą zwycięzca pojedynku.

Największe zainteresowanie wzbudził jednak gwóźdź programu - inscenizacja śmierci Wielkiego Mistrza oraz fireshow. Padający na bruk w świetle pochodni Urlich von Jungingen zrobił wrażenie na widzach. Zabawę zakończył koncert chóru Abbatio - finalistów programu “Mam talent".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska