Kto spodziewał się eksplozji formy 22-latka? Właśnie Sven Hannawald! - Zachwycił mnie w Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczangu. W kwalifikacjach pobił rekord skoczni i to był dla mnie najlepszy skok w imprezie. Może nawet w sezonie - tłumaczył „Hanni”, który dla Eurosportu komentuje wszystkie konkursy i kwalifikacje 67. TCS.
Niedzielne show na początku skradł Dawid Kubacki. W kwalifikacjach skoczył 145 metrów , o pół metra pobił dotychczasowy rekord skoczni Andreasa Wellingera sprzed dwóch lat. Ustalony również w kwalifikacjach. Kobayashi w ostatnim skoku przed konkursem skoczył 131,5 metra, ale przy kompletnej ciszy na górze. Kubackiemu wiało z prędkością metr na sekundę pod narty. W pierwszej serii osiągnął 138 metrów, ale w drugiej serii skoczył 130 m. Dało mu to podium konkursu, ale w klasyfikacji generalnej TCS dał się dogonić Stephanowi Leyhe. W drugiej serii nie było mocnych na Kobayashiego, który w dosyć przeciętnych warunkach skoczył 137,5 metra i wygrał czwarty konkurs TCS.
Kobayashi uniknął dołączenia do niechlubnego klubu... Japończków, którzy wygrali pierwsze trzy konkursy imprezy, ale w Bischofshofen już nie królowali. Yukio Kasaya w 1972 r. zaskoczył wszystkich, bo po skakaniu w Innsbrucku wrócił do Sapporo, by przygotować się do Igrzysk Olimpijskich, kompletnie odpuszczając rywalizację w Bischofshofen, a miał nad drugim Ingolfem Morkiem ponad 50 punktów przewagi. W 1998 roku presji nie wytrzymał Kazuyoshi Funaki, który czwarty konkurs przegrał z Svenem Hannawaldem. Skoczków, którym pętały się nogi przed historycznym wyczynem było więcej. Aż ośmiu.
W sobotę najwięksi pesymiści stwierdzili, że normalne skakanie w niedzielę będzie niemożliwe. Prognozy okazały się jednak trafne i po godzinie dwunastej śnieg przestał padać tak intensywnie, jak w sobotę, gdy do skutku nie doszły treningi i kwalifikacje. Sytuacja była napięta. Na pytania dotyczące kiepskiej organizacji sobotnich wydarzeń w Bischofshofen dyrektor Pucharu Świata Walter Hofer reagował bardzo agresywnie. - Takie opady śniegu nie zdarzają się często, pamiętam jednak zawody, którym towarzyszyły podobne warunki. Na przykład w mistrzostwach świata w 1999 roku, gdy konkurs na skoczni dużej też odbywał się w Bischofshofen. Choć wydaje mi się, że wtedy aż tak intensywnie to nie było. To, co działo się na górze, przypominało mi trochę Sapporo, gdzie potrafi spaść naprawdę - mnóstwo śniegu. Skoczkowie są w sumie do tego przyzwyczajeni - tłumaczy Martin Schmitt, ekspert Eurosportu, kiedyś wybitny skoczek.
Zawodnicy są również przyzwyczajeni, że ostatni akord Turnieju Czterech Skoczni odbywa się bez skakania w systemie K.O. Już po raz dziewiąty w historii nie było rywalizacji w parach na Paul-Ausserleitner- Schanze Wszystko przez sobotni śnieg. Jeszcze o szóstej rano w dniu konkursu skocznią zajmowały się dwa ratraki i nie wyglądało to zbyt dobrze. Gdy opady ustały, podczas sesji treningowej pojawiła się mgła i lekka odwilż. Mimo tych wszystkich problemów - Watlter Hofer nie musiał odkurzać rozbiegu, jak miało to miejsce klika lat temu. Skocznia im. Paula Asseitnera doczekała się nowych torów lodowych. 127-metrowy najazd kosztował aż 500 tysięcy euro.