
Premier podał przykład niewielkiej piekarni, która zużywa średnio w roku 70 MWh, musiałaby według dotychczasowych cen proponowanych przez spółki energetyczne, z cen obowiązujących na rynku zapłacić rocznie od 78 do 90 tys. zł kosztów energii.
- Po naszej interwencji będzie to ok. 55 tys. zł, czyli nadal wysoko, ale zupełnie inna cena, niż ta, która była wcześniej zakładana. To (...) nawet 30 tys. zł oszczędności dzięki interwencji rządowej - powiedział.

Kolejnym przykładem przywołanym przez premiera był szpital, gdzie - jak mówił - przy zużyciu 2000 MWh rocznie miałby ponad 2 mln 350 tys. zł kosztów założonych według dotychczasowych cen. Jak dodał, po rządowej interwencji będzie to o ok. ponad pół miliona zł mniej.

Zatrzymanie wzrostu cen ma być osiągnięte między innymi za pomocą obowiązującej już ustawy zamrażającej ceny energii elektrycznej. Rząd zapowiada też przedstawienie projektu ustawy wprowadzającej podobny mechanizm dla sprzedaży gazu.

Likwidacja obecnej tarczy antyinflacyjnej oznaczałaby drastyczne podwyżki na polskich stacjach paliw – ceny nie tylko mogłyby przebić kolejną "psychologiczną barierę" 9 złotych za litr.
Dlatego rząd przygotowuje specjalne rozwiązania na 2023 rok także w tym zakresie.
Zdaniem premiera, regulacje te mają doprowadzić do sytuacji, w której de facto działa osłonowe związane z cenami energii zostaną utrzymane „poprzez takie ukształtowanie cen przez spółki energetyczne, aby one zamortyzowały, aby one były buforem tego powrotu do stawek VAT do poprzedniego poziomu".
Do sprawy będziemy wracać na bieżąco w naszym serwisie, gdy rząd ogłosi kolejne oficjalne informacje w tym temacie.