https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Te pieniądze nam się należą - mówią oszukane szwaczki

Magdalena Stremplewska [email protected] tel. 56 619 99 13
- Za nami miesiące walki o uczciwe wynagrodzenie za naszą pracę. Czy starczy nam zdrowia na kolejne? - zastanawia się pani Helena
- Za nami miesiące walki o uczciwe wynagrodzenie za naszą pracę. Czy starczy nam zdrowia na kolejne? - zastanawia się pani Helena Fot. Autorka
- Wątpimy w sprawiedliwość - mówią szwaczki z Torunia. Od dwóch lat nie mogą one odzyskać zaległych pensji. Właściciele firmy, w której pracowały, zapadli się pod ziemię.

www.pomorska.pl/torun

Więcej informacji z Torunia znajdziesz na podstronie www.pomorska.pl/torun

- Harowałam tam od początku istnienia zakładu. Przez 15 lat szyłam odzież roboczą za najniższą stawkę. I co teraz z tego mam? - rozkłada ręce pani Barbara.

Dawny pracodawca jest jej winny około 4 tys. zł. W podobnej sytuacji jest kilkadziesiąt innych szwaczek zatrudnionych przed laty w Protekt International. Łącznie chodzi o ok. 150 tys. zł.

Pracowałyśmy do końca
- W 2008 roku szefostwo zaczęło coraz rzadziej przyjeżdżać do zakładu - wspomina pani Zofia. - Zaczęły się problemy z pensjami. Dostawałyśmy tylko część zarobionych pieniędzy. Kierownicy kazali nam jednak dalej pracować. Przedstawicielka właściciela zakładu obiecywała: "Zróbcie jeszcze to i to, wtedy dostaniecie wszystkie zaległe wypłaty". Okazało się jednak, że to puste słowa. W końcu dyrekcja
całkiem się ulotniła.

Wtedy kobiety zdecydowały się złożyć wypowiedzenia w związku z rażącym naruszeniem praw pracowniczych. Sprawa trafiła do sądu. Ten nakazał wypłatę szwaczkom zaległych poborów za okres od lutego do czerwca 2008 r. wraz z odsetkami. - Pomyślałam wtedy, że wszystko, co złe już za nami, ale bardzo się myliłam - mówi pani Basia.

Z właścicielami zakładu nie było i nie ma kontaktu. - Nie ma też chętnych na wykup terenu i budynków po zakładzie przy ul. Chłopickiego 6. W związku z tym komornik umorzył sprawę i wygląda na to, że już nie zobaczymy swoich pieniędzy - obawia się pani Helena.

- Dla takiego biznesmena to drobiazg, ale dla nas pokaźna suma. Jesteśmy starszymi osobami, mamy kłopoty ze zdrowiem, te pieniądze są nam potrzebne. Poza tym, zwyczajnie nam się należą - denerwuje się pani Alina.

Razem szanse są większe
Zdaniem radcy prawnego Anety Naworskiej, sprawa nie jest beznadziejna. - Siłą tych pań jest ich liczba - mówi Naworska. - Wspólnie mogą np. wnioskować o ponowną licytację pozostawionych nieruchomości. Jako wierzyciele mogłyby do niej przystąpić bez wpłacania wadium. Można też pozwać członków zarządu zakładu, którzy odpowiadają swoim majątkiem za długi firmy lub zawnioskować o ogłoszenie upadłości zakładu. Wówczas szansą na odzyskanie pieniędzy byłaby sprzedaż terenu lub budynków przez syndyka.

Według prawniczki, najpewniejszym, najtańszym i najszybszym sposobem jest jednak wniosek o wypłatę z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, który zabezpiecza pracowników w przypadku niewypłacalności firmy.

Fundusz zrekompensuje
- Indywidualne podanie składa się u kierownika biura terenowego FGŚP - wyjaśnia Anna Celińska, aplikantka z kancelarii Naworska Marszałek Płaza. - Do wniosku należy dołączyć dokument świadczący o braku kontaktu z byłym pracodawcą oraz zaprzestaniu prowadzenia przez niego działalności.

Celińska dodaje, że w zależności od sytuacji spółki, kierownik biura terenowego funduszu może zdecydować o wypłacie części lub całości należnych pieniędzy.

Kup Gazetę Pomorską przez SMS - kliknij

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

B
BrudnyHarry
Sprawa, przynajmniej tak wynika z opisu, jest tak trywialna, że wykorzystując najzwyklejsze instrumenty prawne mozna osiągnąć efekt taki, że właściciele w zębach przyniosą byłym pracownicom i wypłaty i odsetki i może coś na przeprosiny. Można tym nuworyszom wykręcic takie zgodne z prawem numery, że drugi raz zastanowią się, czy warto z pracowników robic darmowych idiotów. Ale do tego potrzeba: solidnego pełnomocnika pokrzywdzonych, czyli adwokata (ale kto mu zapłaci?), wyczulonego na łamanie prawa prokuratora (ale gdzie takiego znaleźć?), energicznego, nie dającego się przez 5 lat wprowadzać w ślepe zaułki sędziego (ale w jakim sądzie takowy orzeka?) No i macie teraz, drogie dzieci, odpowiedź na pytanie, dlaczego złe krasnoludki są na świecie i czuja się całkiem dobrze, zaś dobre krasnoludki mimo że pracują od świtu do zmierzchu dostają po du*** i dojść do niczego nie mogą, nawet gdyby na rzęsach stanęli.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska