
Te zbrodnie wstrząsnęły regionem! [galeria]
Do morderstwa doszło w biały dzień, 10 czerwca 2016 roku około godziny 14. W sześciorodzinnym domu pełnym ludzi, w centrum Górek Zagajnych, ktoś zamordował 81-letnią panią Danutę. Emerytowaną nauczycielkę i dyrektorkę szkoły.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Dwa dni później, w niedzielę 12 czerwca o godz. 15 policjanci zabrali Arkadiusza W., 27-letniego wówczas mieszkańca Górek. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy w maju tego roku ogłosił wyrok. Skazał zabójcę 81-letniej kobiety na 16 lat więzienia.
Motywem zbrodni była kradzież karty płatniczej. Arkadiuszowi W. udało się wypłacić z konta zamordowanej dwa tysiące złotych.

Te zbrodnie wstrząsnęły regionem! [galeria]
„Julka, marsz do szkoły, ty mała wariatko” - napisał Adam z komórki żony, Ewy, do córki, która martwiła się o matkę. Gdy esemesował, Ewa leżała już martwa w piwnicy. Ta zbrodnia wstrząsnęła podtoruńskim miasteczkiem w maju 2014 roku.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Rodzina od lat borykała się z problemami finansowymi. Adam nie stronił od alkoholu i miał również podnosić rękę na żonę. Jak ustalili śledczy, tragicznego dnia kobieta jak co dzień ubrała się i zrobiła dzieciom kanapki. Około 5.30 schodziła schodami z kuchni, na wysokich obcasach, z torebką w ręką. Przed drzwiami wyjściowymi czekał na nią Adam. W ręku miał nóż o długości 14 centymetrów.
„Między małżonkami nie doszło do żadnej rozmowy ani choćby do wymiany zdań” - ustali sąd. On złapie ją od tyłu i lewą ręką zasłoni usta, żeby nie krzyczała. Gdy będzie się szamotać, uderzy ją w głowę. Zaraz po tym odda nożem dwa ciosy w okolice klatki piersiowej. Śmiertelny okaże się ten prosto w serce.
Adam zaciągnął żonę do piwnicy. Gdy wyciągał nóż z jej piersi, zacharczała. Nie zareagował. Nóż wrzucił do pieca. Ogarnął też jej pogubione buty i torebkę. Później wyprawił całą trójkę dzieci w pośpiechu do szkoły. Najstarszej Julce sytuacja wydawała się niebezpieczna. Słyszała wcześniej krzyk matki.
Ponieważ z Ewą nikt nie mógł się skontaktować przez kilka godzin, wezwano policję. W domu zastano pijanego Adama. Zamierzał wypić litr żołądkowej i podciąć sobie żyły w wannie. Ale zasnął. Sąd Okręgowy w Toruniu skazał Adama w 2016 roku na 25 lat więzienia.
Imiona bohaterów zmieniono.

Te zbrodnie wstrząsnęły regionem! [galeria]
W nocy z piątku na sobotę (wrzesień 2016), na drodze krajowej nr 10, w miejscowości Czernikówko zderzyły się dwa samochody osobowe. Jak wynika ze wstępnych ustaleń policjantów, 19-latek kierujący hondą podróżował w kierunku Lipna. Z nieustalonych przyczyn zjechał na przeciwległy pas ruchu i zderzył się czołowo z renaultem clio, które prowadził 21-latek.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
- Podczas wyjaśniania przyczyn i okoliczności tego zdarzenia do policjantów wpłynęła informacja o odnalezieniu zwłok 60-letniego mężczyzny. Ciało znajdowało się w lesie w okolicach miejscowości Smogorzewiec w gminie Obrowo. Funkcjonariusze powiązali ze sobą te dwie sprawy. 21-latek, który zginął w wypadku, był bowiem synem zamordowanego.
Rodzina przeprowadziła się do miejscowości Obory 20 lat temu z okolic Ciechocinka. Kupili dom, kilka hektarów łąk, wrośli w miejscową społeczność. Ojciec był artystą, malował i sprzedawał obrazy. Przeprowadzka nie scementowała jednak rodziny. Żona odeszła, potem był rozwód, a dwie córki wyjechały za granicę. Zostali tylko ojciec i syn.
- Obaj leczyli się psychiatrycznie - opowiada jeden z mieszkańców wsi. - Ojciec mieszkał często sam. Syn prawdopodobnie przebywał wtedy na leczeniu. Dwa tygodnie temu przyjechał, chyba na przepustkę. Potem zniknął i kilka dni temu znowu się pojawił.
Nic nie przepowiadało takiej tragedii. Jedna z nieoficjalnych informacji mówi, że przebieg zdarzeń mógł wyglądać tak: ojciec z synem wyjeżdżają z Obór w stronę pobliskiego Smogorzewca. Tam syn atakuje ojca toporkiem i porzuca ciało. Dalej jedzie już sam. W Obrowie dojeżdża do „dziesiątki” i skręca na Warszawę. Po kilku kilometrach w clio uderza honda. Wersji tego, co się tak naprawdę stało, jest jednak więcej. Kolejna z nich głosi, że kilka dni wcześniej ojciec pokłócił się z synem. W piątek mieli wspólnie spędzać czas.
To, co zdarzyło się potem, to już tylko domysły. Pewne jest tylko to, że mężczyźni pojechali razem samochodem w stronę Smogorzewca. Nieoficjalne źródło podaje, że ciało 60-latka miało odrąbaną toporkiem głowę. Inne mówi o tym, że było zmasakrowane.

Horror rozegrał się w nocy 13 listopada 2013 roku podczas zakrapianej imprezy w mieszkaniu Wioletty D., matki Jakuba D., w Nakle przy ulicy Jackowskiego. Rankiem kobieta wróciła do domu (spędziła wcześniej kilka dni w Wielkiej Brytanii, gdzie pracował jej mąż) i zastała bałagan w mieszkaniu.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Na podłodze walały się rzeczy, niektóre były zakrwawione. Wioletta D. chciała część tych rzeczy wrzucić do skrzyni tapczanu w dużym pokoju. Gdy otworzyła łóżko, zobaczyła w środku ciało 16-letniego Kamila G. Biegli medycyny sądowej doliczyli się na ciele chłopaka kilkudziesięciu ran - tłuczonych, ciętych. Stwierdzili, że przyczyną śmierci było uduszenie.
Na rozprawie w sądzie odtworzono nagranie z wizji lokalnej na miejscu zbrodni. Główny oskarżony w procesie 23-letni Dawid R. ze szczegółami opowiadał o tym, jak wspólnie z 20-letnim Jakubem D. katowali 16-latka. Zadawali mu ciosy rękami, kopali, cięli dwoma nożami i bili tłuczkiem do mięsa. W końcu postanowili zgwałcić Kamila G. Jakub D. przytrzymywał ofiarę, podczas gdy Dawid R. gwałcił chłopaka.
- R. zapytał, czy ja też chcę - tłumaczył śledczym na wizji lokalnej Jakub D. - Powiedziałem, że nie. Zamiast tego D. sięgnął po trzonek tłuczka do mięsa, którym przedtem bito Kamila i wepchnął go chłopakowi w odbyt. Nagranie w sądzie oglądała ciotka zabitego Kamila. W czasie, gdy odtwarzano fragment nagrania odnoszący się do gwałtu, Jakub D. śmiał się.
Jakub D i Dawid R. zostali skazani na 25 lat pozbawienia wolności. O zwolnienie warunkowe mogą ubiegać się jednak dopiero po 20 lat odsiadki.