Marcin Bortkiewicz w "Satanie"
(fot. Daniel Frymark)
Tym razem też się nie zawiedli. Nie tylko dlatego, że monodram wedle "Doktora Faustusa" skroił na scenę mistrz Stanisław Miedziewski, ale także dlatego, że zagrał w nim rewelacyjny Marcin Bortkiewicz, który udowodnił, że potrafi wypaść z roli i złapać kontakt z widownią, przeistoczyć się raz w tę, raz w inną postać, wycisnąć widzom łzy albo śmiech, a przede wszystkim skłonić do refleksji.
Jak to powiedział inicjator Teatru Repertuarowego Grzegorz Szlanga, Miedziewski wyhodował żmiję na własnej piersi w postaci Bortkiewcza właśnie, który nie tylko jest znakomitym aktorem, ale także odnosi sukcesy jako reżyser. W Chojnicach podziwialiśmy jednak tylko jego aktorski kunszt, a rola Serenusa Zeitbloma zapewne pozostanie chojniczanom na długo w pamięci. Monodram stawia pytania, co jest ważniejsze - czy sztuka, czy życie, czy ciekawość, czy jednak miłość i jak daleko może się posunąć twórca, by stworzyć genialne i niepowtarzalne dzieło. Czy receptą na nie będzie pakt z diabłem?
To nie koniec przygody z Teatrem Repertuarowym. W maju będziemy świętować pięciolecie Chojnickiego Studia Rapsodycznego. Grzegorz Szlanga - twórca i reżyser tego teatru obiecuje przypomnieć stare kawałki i pokazać coś nowego - przygotowuje monodram z Łukaszem Sajnajem.