Gołębiowski w turnieju młodzieżowym bez problemu wyszedł z grupy pokonując Norwega Larsa Ronneberga 3:0 (6,4,7) i Słowaka Andreja Slovacika, również 3:0 (7,7,5).
W turnieju głównym U-21 najpierw spotkał sie z bardzo dobrym Wegrem Danielem Kosibą (europejska czołówka młodego pokolenia) i pokonał go 3:2 (-3,9,-2,10,6).
Jego drugim rywalem był Czech Pavel Sirucek. Toczył z nim wyrównany bój, jednak ostatecznie uległ 2:3 (-9,4,9,-3, -5). Okazało się, że tenże Czech dotarł do finału, po drodze pokonując Koreańczyka i silnego Rosjanina Shibajeva. Dopiero w finale Sirucek uległ reprezentantowi Korei.kim Min Seok pokonał go 4:0 (3,7,6,6).
- Gołębiowski zaliczył udany występ. Z turnieju na truniej pomalutku, idzie do przodu. Krok po kroku, robi postępy - ocenia występ grudziądzanina wiceprezes Olimpii/Unii Jerzy Wilmański - to, że bój o "16" przegrał z jednym z dwóch najlepszych zawodników tego międzynarodowego turnieju, ujmy nie przynosi. Pokonanie Kosiby trzeba uznać za duży plus, bo Wegier to bardzo liczący się obecnie zawodnik.
Ambitnie w gronie seniorów
Gołębiowski nie zdołał natomiast awansować do indywidualnego turnieju głównego seniorów w Slovenia Open. Uległ Serbowi Bojanowi Crepulji 3:4 (5, 8,-4,-8, 7,-9,-5) a później Duńczykowi Allanowi Bentsenowi 1:4 (13, -5,-5,-7,-6).
Poza turniejem głównym został też najmłodszy z Polaków Robert Floras. Przeszli dalej Daniel Górak i Kuba Kosowski (były gracz Olimpii/Unii).
W deblu szli jak burza
Mateusz Gołębiowski grał za to w turnieju deblowym seniorów, wraz z Jakubem Kosowskim.
Poszło im nadspodziewanie dobrze. Szli jak burza, pokonując w rundzie kwalifikacyjnej duet z Kanady: Peter Paul Pradeeban i Pierr-Ludc Theriault 3:1 (-8,9,5,9). Następnie w grupie "32" pokonali Stefana Fegerla i Xiaoguana Fenga (Austria) 3:2 (5,-3,8,-4,7).
W czołowej "szesnastce" rywalami Gołębiowskiego i Kosowskiego byli Belgowie: Julien Indeherberg i Emilien Vanrossone. Nasz debel znów wygrał 3:1 (-11,7,4,4).
Gorąco zrobiło się w czołowej "ósemce", naszpikowanej deblami azjatyckimi. Przeciwnikami byli tym razem Chih-Yuan Chuang i Chih-Chi Wu (Taipei).