Noclegownia, na którą przystosowano jeden z obiektów starej cegielni, jest ich domem, bo tak los chciał. Niektórzy z nich ten los kusili.
Żyją między nami - takie są fakty. Oczekują nie tyle tolerancji, ile życzliwości, choć jedno z drugim w parze chodzi. Dziś, przy tak ostrej zimie i niezwykle trudnych warunkach, życzliwość może przyjąć formę pomocy rozmaitej. Proszą o chleb, proszą o jedzenie i przyzwoite traktowanie. Prawda, przyznają rację, iż sami niekiedy dają powód do tego, by mieć do nich dystans, obchodzić ich z daleka. Wiemy dobrze, dlaczego.
Postawmy się jednak w ich sytuacji, nie analizując już przyczyn, dla których znaleźli się dziś w ruinach starej cegielni. Mówiąc o dobroci - idźmy do nich z paczką żywnościową.
Mamy wątpliwości - czy dać im złotówkę, a może pięć - idźmy do sklepu kupić chleb, coś do posmarowania, jakieś warzywa, co kto może.
Z dobrego słowa oni nie wyżyją.
Jadłodajnia dla nich jest miejscem odległym, mieszkają na brodnickim Ustroniu, pięć kilometrów od ciepłej kuchni "Caritasu". Mogą nie dojść. Co wtedy? Czy będziemy wtedy w porządku z własnymi przekonaniami, humanizmem, zasadami chrześcijaństwa?