Niedawno całą Polską wstrząsnął wypadek, w którym ciężarówka jadąca przez Bydgoszcz wjechała w trzy samochody osobowe. Zginęła wówczas 1,5-roczna dziewczynka. Po raz kolejny rozpoczęła się wówczas dyskusja o potencjalnym niebezpieczeństwie na drogach, które stwarzają samochody ciężarowe.
Przeczytaj: Krok w stronę biznes parku w Elanie
„Kobieta w ciąży walczy o życie, jej samochód został wciągnięty pod koła tira”, „tir zabił 8-letnią dziewczynkę” - to tylko niektóre hasła ze spotu kampanii społecznej „Tiry na tory”**Instytutu Spraw Obywatelskich.** Zakłada ona przeniesienie ciężkiego transportu z dróg na kolej. To praktyka powszechnie stosowana w wielu krajach.
Trzy sekundy, a jakie zniszczenia
Po polskich drogach jeździ ponad 2,5 mln ciężarówek. Jedna z nich o wadze 40 ton przez 3 sekundy niszczy nawierzchnię drogi z siłą 163 tys. 840 samochodów osobowych, przejeżdżających przez ten sam punkt. Takie dane podaje ISO w swojej kampanii.
- A rząd przewiduje, że transport drogowy będzie rósł dwukrotnie szybciej niż kolejowy. Tirów będzie 80 procent więcej! - alarmuje Wojciech Makowski z ISO. - Trzeba i można to zatrzymać.
Przeczytaj: Inwestycje: Jest za mało ziemi pod ważne drogi
Do 1 czerwca trwają konsultacje nad strategią rozwoju transportu do 2030 r. To dobry czas, by podpisywać petycję (dostępna jest na stronie www.tirynatory.pl) i wysyłać listy do polityków.
- Pomysł można sobie wymyślić za biurkiem, ale trzeba zejść na ziemię - odpowiada Dionizy Woźny,prezes Kujawsko-Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych w Bydgoszczy. - Pociągi w Polsce 20 lat temu jeździły szybciej niż dziś.
Jednak zdaniem prezesa idea nie jest zła. Ale należy przekalkulować, które towary opłaca się przewozić koleją.
- Tory kolejowe nie leżą pod samymi fabrykami, a nie wszystko można kilkakrotnie przeładowywać. Trzeba też wybudować place manewrowe, miejsca załadunku i rozładunku, odpowiednie wagony - tłumaczy Woźny.
Tiry z drogi. Na wagony
Zgadza się z nim koordynator kampanii "Tiry Na Tory": - Przez ostatnie 20 lat długość linii kolejowych w Polsce spadła o jedną czwartą. Przede wszystkim należy powstrzymać jej dalszą degradację. Cały czas jednak sieć jest wykorzystywana poniżej 30 procent, pociągów może być więc więcej. Oczywiście, koleją nie dojedzie się wszędzie, dlatego promujemy transport intermodalny, w którym dowozi się towar do linii kolejowej ciężarówką, a na dużą odległość jedzie on pociągiem.
- To jest opłacalne - mówi Łukasz Kurpiewski, rzecznik prasowy Grupy PKP. - Gdyby policzyć, ile kosztuje przywracanie ofiar wypadków do zdrowia, ochrona środowiska, odnowa zdegradowanych dróg, to bilans wypadnie na plus dla kolei.
Przeczytaj: Elana. Toruński Biznes Park wisi na włosku
ISO chce, by poziom dotowania transportu kolejowego do drogowego mieścił się w proporcji 40:60. Dziś wynosi około 14:86 na korzyść transportu drogowego. - To cel do którego należy dążyć - podkreśla Sławomir Sadowskiz Ministerstwa Infrastruktury.
Zapewnia, że rząd zamierza wspierać tę politykę.
W latach 2011–2013 na inwestycje w infrastrukturę kolejową zamierza wydać prawie 21,5 mln zł. Z tego 10,3 mln zł otrzyma od Unii Europejskiej.
