TKH NESTA - GKS TYCHY
1:3 (0:1, 0:1, 1:1)
Bramki: 0:1 Proszkiewicz - Mejka (16.11), 0:2 Bacul - Paciga - Gonera (39.11), 1:2 Jastrzębski - Koszarek (45.31), 1:3 Proszkiewicz - Jakubik (58.42). TKH: Plaskiewicz - Dąbkowski (2), Buril (2); Bomastek, Mravec, Dołęga - Kubat (2), Cychowski; Marmurowicz, Salonen (2), Paakkarinen - Koseda, Piotrowski; Jastrzębski (4), Koszarek (2), Kuchnicki - Porębski; Wiśniewski, Chrzanowski (2), Minge.
Po zdobyciu PP torunianie dwa razy spotykali się w półfinale z GKS i za każdym razem lepsi byli rywale. Nie inaczej było w poniedziałkowe popołudnie w gdańskiej hali Olivia. Przez dwie tercje "Stalowe Pierniki'' zagrali mało zdecydowanie i rywale to wykorzystali.
Początek był niemrawy w wykonaniu obu stron. Dopiero po 10 minutach zespoły zaczęły odważniej atakować. Najpierw strzałem z dystansu Arkadiusza Sobeckiego próbował zaskoczyć Arkadiusz Marmurowicz. Potem okazję miał Jarosław Dołęga. Jednak w ostatniej chwili krążek z pustej bramki wybił Mariusz Jakubik.
Pierwszy gol padł po stracie "gumy'' w tercji rywala. Tomasz Proszkiewicz przejechał całe lodowisko i strzałem po lodzie przy słupku pokonał Michała Plaskiewicza.
Chwilę po rozpoczęciu drugiej części gry sam na sam z Sobeckim wyjechał Dołęga. Jednak potem to tyszanie mieli więcej okazji do podwyższenia wyniku, niż torunianie szans na doprowadzenie do remisu. To, że wynik nie uległ zmianie w dużej mierze było zasługą dobrze broniącego Plaskiewicza. Zawodnicy z Torunia mieli duże problemy ze sforsowaniem tyskiej defensywy. Nie potrafili nawet wykorzystać kilkunastusekundowej gry w podwójnej przewadze. Na domiar złego stracili drugiego gola. Ladislav Paciga przejął krążek we własnej strefie, przejechał cały lód i idealnie zagrał do Robina Bacula, który przymierzył w samo okienko.
W trzeciej części oglądaliśmy całkowicie odmieniony toruński zespół. Grali szybko i pomysłowo oraz dużo strzelali na bramkę GKS (z 28 uderzeń aż 20 było celnych - rywale odpowiednio 6/5). Szybko zdobyli kontaktowego gola. Mariusz Jastrzębski otrzymał podanie zza bramki od Tomasza Koszarka i z najbliższej odległości pokonał Sobeckiego. Potem torunianie przez blisko 2 minuty grali w podwójnej przewadze, ale na drodze do szczęścia stawał słupek, albo dobrze broniący Sobecki. Po jednym z nielicznych kontrataków Proszkiewicz ustalił wynik meczu. Przez ostatnią minutę TKH grał bez bramkarza, ale wynik nie uległ zmianie.
- Co z tego, że oddaliśmy więcej strzałów niż przeciwnicy, skoro to oni strzelali gole, a nie my - stwierdził Andrzej Masewicz, drugi trener TKH. - Zawiodła skuteczność i nieumiejętność wykorzystywania przewag. Taka jest aktualna nasza dyspozycja. Szkoda, że się nie udało, bo myśleliśmy, że coś ugramy, bo przecież jesteśmy już w optymalnym zestawieniu z pięcioma obcokrajowcami. Może przyszły rok będzie dla nas bardziej udany - dodał asystent trenera Jarmo Tolvanena.