Tych opinii nie zmienia nieoczekiwana porażka 2:3 na własnym boisku z Kujawianką Izbica Kujawska. Przegrana to efekt słabej skuteczności tłuchowian (w pierwszej połowie Dawid Kieplin nie wykorzystał rzutu karnego). Widoczne też było zmęczenie trudami środowego meczu pucharowego z Kujawiakiem Kowal, dla którego rozstrzygnięcia (5:4) potrzebna była dogrywka.
Już w poprzednim sezonie, gdy tłuchowianie w pięknym stylu wywalczyli awans, wielu „znawców” futbolu z regionu często wyrażało opinię, że Tłuchowia pójdzie w ślady Rolko Konojady lub Brzyskorolu Brzyskorzystewko. Ten pierwszy w sezonie 2015/16 wywalczył awans do 3. ligi jednak do rozgrywek tego szczebla nie przystąpił i zniknął z piłkarskiej mapy. Podobnie potoczyły się losy zespołu z Brzyskorzystewka. Po sezonie 2014/15 został wycofany z piątoligowych zmagań, w których odgrywał znaczącą rolę. Od tego czasu występuje w jednej z grup B klasy. I w jednym jak i drugim przypadku zdecydowały względy finansowe, którym nie byli w stanie podołać tytułowi sponsorzy.
Gdy jednak dokładniej przyjrzymy się drodze jedenastki z Tłuchowa łatwo zauważymy różnicę między nią a wspomnianymi wyżej klubami. Po latach gry we włocławskiej grupie A klasy zaczęto coraz głośniej mówić o awansie. Zrezygnowano jednak z najprostszej i najczęściej stosowanej metody czyli zatrudnienia „gwardii zaciężnej” zastępując to stopniowym budowaniem zarówno składu jak i tego wszystkiego co konieczne jest dla funkcjonowania nowoczesnego klubu. Wokół klubu stopniowo pojawiła się, stale powiększająca się grupa sponsorów, a animatorem tych działań był dzisiejszy prezes klubu Stanisław Kuciński.
Budowę nowego zespołu rozpoczęto od szerokiej pracy z młodzieżą, a sporym zaskoczeniem był w pewnym momencie udział zespołu juniorów starszych w rozgrywkach 2. ligi wojewódzkiej gdzie rywalami były drużyny z dużych miejskich klubów. Paweł Bielicki będący wówczas trenerem, zarówno seniorskiej jak i juniorskiej ekipy nie ukrywał, że porażki młodzieży z silniejszymi ekipami przyniesie w dłuższej perspektywie więcej korzyści niż rekordowe wygrane w niższych klasach rozgrywkowych. Budowanie silniejszej ekipy seniorskiej rozpoczęto od pozyskania grupy doświadczonych graczy z klubów z najbliższej okolicy. To wystarczyło aby w roku 2020 świętować upragniony i wyczekiwany awans.

Magazyn Gol24: Ostatnia prosta Ekstraklasy i finał Ligi Konfederacji
Pierwszy sezon na piątoligowym poziomie to dalsza stabilizacja poziomu i coraz śmielsze plany na przyszłość. Za priorytetowy cel uznano budowę stadionu z prawdziwego zdarzenia. Wymaga to sporych zachodów związanych zarówno z planowaniem inwestycji jak i znalezieniem potrzebnych środków. Takiego zadania klub sam nie byłby w stanie zrealizować samodzielnie bez wsparcie władz samorządowych. Całe przedsięwzięcie zostało rozłożone w czasie. W chwili gdy okazało się, że konieczna jest zmiana osi boiska nie zrezygnowano z rozpoczętej już budowy jednej z trybun. Stąd też nieco zaskakujący widok nowoczesnej trybuny z kolorowymi siedziskami za jedną z bramek. W przyszłości, w Tłuchowie wierzą, że niedalekiej, będzie to boczna trybuna powstającego stadionu.
W pierwszym sezonie gry w 5. lidze zespół zrealizował cel jakim było spokojne utrzymanie w tej klasie rozgrywkowej. Kolejny sezon występów w „okręgówce” Tłuchowia rozpoczęła ze sporym animuszem już od pierwszego pojedynku i szybko zajęła pozycję lidera, której nie oddała już do końca. To efekt przebudowy składu, w którym dominować zaczęli piłkarze, którzy przygodę z futbolem rozpoczynali w młodzieżowych drużynach płockiej Wisły. Nie byli to jednak piłkarze z wielkimi nazwiskami i liczonymi „dziesiątkami” meczami w ekstraklasie. Byli to gracze stosunkowo młodzi, którzy grę w tłuchowskich barwach nie traktowali jako okazję do zarobku ale jako szansę na ponowne zaistnienie w piłkarskim światku.
Awans do 4. ligi Tłuchowia zapewniła sobie już na kilka kolejek przed zakończeniem poprzedniego sezonu i niemal z marszu rozpoczęła przygotowania do występów na wyższym szczeblu. Zdecydowano się na zmianę szkoleniowca i ku zdziwieniu wielu osób nie sięgnięto po trenera tzw. „nazwiskiem”. Pawła Bielickiego, który zdecydował się skupić na pracy z młodzieżą zastąpił o wiele młodszy Damian Cackowski, który dotychczas pracował w A-klasowy GKS Fabianki. Jeszcze przed inauguracją sezonu klubowym działaczom przyszło rozwiązać trudny problem miejsca rozgrywania spotkań.

Z uwagi na trwającą przebudowę obiektu nie było możliwości gry w Tłuchowie. Z wielu powodów wybrano stadion w Sierpcu co zrodziło kolejne problemy. To inne województwo a KP ZPN dotychczas niezbyt chętnie udzielał zgody na grę poza województwem kujawsko-pomorskim. Działacze Tłuchowii potrafili jednak uzyskać na takie rozwiązanie zgodę większości (poza Notecianką Pakość) czwartoligowych klubów i w optymistycznych nastrojach przystąpili do gry.
Prymat na półmetku rundy rodzi wiele pytań. Cele jakie chcą osiągnąć włodarze klubu są imponujące. Pragną oni aby zakończenie budowy nowoczesnego stadionu zbiegło się z awansem do wyższej klasy. Mówi się o grze w trzeciej lidze choć wizjonerska grupa skupiona wokół klubu nieśmiało mówi o jeszcze ambitniejszych celach. Póki co są to marzenia, ale jeszcze nie tak dawno mało kto przypuszczał, że czwartoligowy beniaminek, na półmetku rundy, będzie otwierał ligową tabelę.