Kto mógł, ten szukał ochłody na plaży w Pieczyskach, kto mógł wypłynąć łodzią motorową na szersze wody Zalewu Koronowskiego, ten zrobił to. Zalew rozfalował się, choć wiatru nie było.
Fale powodowały oczywiście łodzie motorowe i jachty używające silników.
Takie obrazki jak podczas tegorocznych wakacji nie były obserwowane w minionych latach. Wszystko przez to, że Polacy, w tym mieszkańcy naszego regionu, w obawie przez pandemią nie wyjechali tak tłumnie za granicę.
Rozfalował się cały Zalew Koronowski, który od Samociążka do Piły - Młyn liczy 36 km długości, którego linia brzegowa ma 102 km. Wiele załóg jednostek pływających znalazło zaciszne zatoczki - zajęta była każda, w której można było przycumować lub rzucić kotwicę.
Aż dziw, że ten szum, fale i spaliny nie spłoszyły wodnych ptaków, które przysiadywały na słupkach trzymających rybackie sieci na nadbrzeżnych drzewach.