W niedzielę w Filharmonii Berlińskiej odbył się koncert solidarności z Ukrainą. Wydarzenie odbyło się pod patronatem prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera. Na koncert zaproszony został ambasador Ukrainy w Niemczech Andrij Melnyk, który jednak już w sobotę poinformował, że z zaproszenia nie zamierza skorzystać. Wyjaśnił też powody swojej decyzji.
"Prezydent federalny zaprosił mnie na 27 marca na 'Koncert solidarności z Ukrainą'. Tylko rosyjscy soliści, żadnych Ukraińców. W środku rosyjskiej wojny przeciw ukraińskim cywilom. To afront. Przepraszam, ale trzymam się z dala" – napisał na Twitterze.
Ubolewanie z powodu nieobecności ukraińskiego ambasadora wyraziła, także za pośrednictwem mediów społecznościowych, rzecznik kancelarii prezydenta Niemiec. Cerstin Gammelin poinformowała o ukraińskich artystach, którzy pojawią się na koncercie. Podkreśliła też, że głównym punktem programu jest występ ukraińskiego kompozytora Wałentina Selwestrowa, który sam musiał uciec z Ukrainy w wieku 84 lat, znalazł schronienie w Berlinie.
"Nie jesteśmy w nastroju na wysoką kulturę rosyjską"
Swojego zdania na temat koncertu ukraiński dyplomata jednak nie zmienił. "Dobry Boże, dlaczego prezydentowi federalnemu tak trudno jest zrozumieć, że dopóki rosyjskie bomby spadają na miasta, a tysiące cywilów jest mordowanych w dzień i w nocy, my, Ukraińcy, nie jesteśmy w nastroju na 'wysoką kulturę rosyjską'. Basta" – napisał Melnyk w niedzielę, odpowiadając na wpis Gammelin.
Sam prezydent Niemiec również nie pojawił się na koncercie. Powodem jego nieobecności była izolacja związana z zakażeniem koronawirusem.
