Park przy Szpitalu Miejskim im. Warmińskiego w Bydgoszczy. Trzydzieści metrów od okien oddziału ginekologicznego. Drugie tyle od płotu odgradzającego szpitalny teren od baraków przy ul. Solnej.
Krew na liściach
- O, to tu - mówi jeden z pracowników porządkowych, który prowadzi na miejsce zagadkowego znaleziska. - Leżało na liściach, jeszcze krew widać.
Faktycznie, na ziemi można dostrzec rdzawą plamę. Ledwo można ją zauważyć pośród zbrązowiałych liści. Kilka godzin wcześniej, około godziny 8 zostali tu wezwani policjanci. Przedtem odebrali ze szpitala alarmujący telefon. - Dostaliśmy informację o znalezieniu płodu, prawdopodobnie ludzkiego w przyszpitalnym parku - mówi nadkom. Maciej Daszkiewicz, z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Ze wstępnych informacji wynikało, że to łożysko od płodu wcześniaka. - Lekarz określił, że może to być łożysko z okresu między 20 a 28 tygodniem ciąży - wyjaśniali policjanci.
Przeczytaj również: Przy Szpitalu Miejskim w Bydgoszczy znaleziono porzucone łożysko płodowe
Szpital: - To nie nasze
Miejsce, w którym znaleziono porzucone łożysko, znajduje się na terenie lecznicy, ale na tyle daleko od ogrodzenia, że niemożliwe - zdaniem pracowników szpitala - by ktoś je "podrzucił" przez płot. Z drugiej strony twierdzą oni, że furtka od strony ulicy Solnej przeważnie bywa otwarta. - Nawet w nocy każdy może tu wejść bez przeszkód - mówi jeden z porządkowych. - Ale po co ktoś miałby się trudzić, żeby zostawić to łożysko tu, przy samym szpitalu? Poza tym, przecież poród to nie przestępstwo. Można wezwać karetkę, szukać pomocy... - zastanawia się.
Władze szpitala zapewniają, że znalezisko nie ma nic wspólnego z lecznicą. - To łożysko na pewno nie pochodzi z naszej placówki - mówi Anna Lewandowska, dyrektor Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy: - Po prostu jeden z pracowników zauważył je w drodze do pracy.
Dyrektor zapewnia, że znaleziona część ciała nie pochodzi od żadnej pacjentki, która przebywa na oddziale położniczym, ani na oddziale patologii ciąży w klinice na bydgoskich Kapuściskach. - Od razu zgłosiliśmy tę sprawę policji - dodaje Lewandowska.
Łożyska płodowe po porodach trafiają do specjalnych chłodni, z których odbiera je później zewnętrzna firma. Władze szpitala zapewniają, że dopilnowały wszystkich procedur.
Szukają pacjentki
Okoliczni mieszkańcy rankiem przyglądali się policyjnym poszukiwaniom na terenie przyszpitalnego parku i w okolicy. - Chyba z sześciu mundurowych przetrząsało kontenery na śmieci - opowiada lokator domu w sąsiedztwie kliniki. Wskazuje śmietniki w rejonie baraków socjalnych przy ulicy Solnej. - Pewnie szukali tego płodu...
Z naszych nieoficjalnych informacji, jakie przekazał świadek znaleziska, wynika że łożysko w szpitalnym parku miało pępowinę. - Podobno ta pępowina miała ślad cięcia - słyszmy od pracownika porządkowego.
Łożysko zostało zabezpieczone i trafiło do zakładu medycyny sądowej.
We wtorek (28 października) późnym popołudniem policjanci wyjaśniający okoliczności drastycznego znaleziska, wypowiadali się już bardziej zachowawczo. - Nie ma stuprocentowej pewności, czy to łożysko ludzkiego płodu. Czekamy na dokładną opinię lekarza - wyjaśnia Maciej Daszkiewicz. - Ustalamy, skąd może pochodzić i czy doszło do przestępstwa. Niezależnie od tego przeszukujemy szpitale, pytamy o pacjentkę, która mogła zostać przyjęta do tej, czy innej lecznicy już po przebytym porodzie - słyszymy w zespole prasowym KWP.
Czytaj e-wydanie »