1 z 19
Przewijaj galerię w dół
Po raz pierwszy do kajaka wsiedli w 1950 roku. Mija właśnie...
fot. Wojciech Arkuszewicz

Po raz pierwszy do kajaka wsiedli w 1950 roku. Mija właśnie 68 lat od początku ich sportowej przygody, która przerodziła się w prawdziwą przyjaźń.

W sumie mają 343 lata. To: Jerzy Kmieć (87 lat), Jerzy Knajdek (87), Ryszard Pukszto (85), Włodzimierz Sobecki (84).
Każdy z nich różnymi drogami dotarł na kajakarską przystań i rozpoczął swoją sportową przygodę. Nie osiągnęli jakichś spektakularnych sukcesów na arenach ogólnopolskich czy zagranicznych. Mają na swoim koncie tytuły mistrzów Pomorza i zrzeszenia Ogniwo. W latach pięćdziesiątych dość głośna była jednak przede wszystkim ich rywalizacja z czwórką Bydgoskiego Towarzystwa Wioślarskiego na Brdzie, pomiędzy ulicą Mostową a mostem na ulicy Bernardyńskiej. Wygrywali ją czterokrotnie.

Po wspólnych startach ich zawodowe drogi się rozeszły - każdy realizował się w innej dziedzinie życia. Jak zapewnili, dzięki treningom i rywalizacji na torach regatowych byli nauczeni ciężkiej pracy i mieli mocne charaktery. Po wspólnych latach spędzonych w kajaku, pozostało w nich jednak coś najcenniejszego - przyjaźń. Spotykali się regularnie, byli świadkami na swoich ślubach.

Znajomość podtrzymują do dziś. A z okazji 68. rocznicy tej wyjątkowej przyjaźni, w bydgoskiej restauracji „Gerwazy” odbyło się uroczyste spotkanie, na które zaproszono przyjaciół i oczywiście rodziny, przedstawicieli władz miasta oraz środowisk sportowych. To była znakomita okazja do podzielenia się pięknymi wspomnieniami oraz wspólnymi historiami z ostatnich kilkudziesięciu lat.

2 z 19
Po raz pierwszy do kajaka wsiedli w 1950 roku. Mija właśnie...
fot. Wojciech Arkuszewicz

Po raz pierwszy do kajaka wsiedli w 1950 roku. Mija właśnie 68 lat od początku ich sportowej przygody, która przerodziła się w prawdziwą przyjaźń.

W sumie mają 343 lata. To: Jerzy Kmieć (87 lat), Jerzy Knajdek (87), Ryszard Pukszto (85), Włodzimierz Sobecki (84).
Każdy z nich różnymi drogami dotarł na kajakarską przystań i rozpoczął swoją sportową przygodę. Nie osiągnęli jakichś spektakularnych sukcesów na arenach ogólnopolskich czy zagranicznych. Mają na swoim koncie tytuły mistrzów Pomorza i zrzeszenia Ogniwo. W latach pięćdziesiątych dość głośna była jednak przede wszystkim ich rywalizacja z czwórką Bydgoskiego Towarzystwa Wioślarskiego na Brdzie, pomiędzy ulicą Mostową a mostem na ulicy Bernardyńskiej. Wygrywali ją czterokrotnie.

Po wspólnych startach ich zawodowe drogi się rozeszły - każdy realizował się w innej dziedzinie życia. Jak zapewnili, dzięki treningom i rywalizacji na torach regatowych byli nauczeni ciężkiej pracy i mieli mocne charaktery. Po wspólnych latach spędzonych w kajaku, pozostało w nich jednak coś najcenniejszego - przyjaźń. Spotykali się regularnie, byli świadkami na swoich ślubach.

Znajomość podtrzymują do dziś. A z okazji 68. rocznicy tej wyjątkowej przyjaźni, w bydgoskiej restauracji „Gerwazy” odbyło się uroczyste spotkanie, na które zaproszono przyjaciół i oczywiście rodziny, przedstawicieli władz miasta oraz środowisk sportowych. To była znakomita okazja do podzielenia się pięknymi wspomnieniami oraz wspólnymi historiami z ostatnich kilkudziesięciu lat.

3 z 19
Po raz pierwszy do kajaka wsiedli w 1950 roku. Mija właśnie...
fot. Wojciech Arkuszewicz

Po raz pierwszy do kajaka wsiedli w 1950 roku. Mija właśnie 68 lat od początku ich sportowej przygody, która przerodziła się w prawdziwą przyjaźń.

W sumie mają 343 lata. To: Jerzy Kmieć (87 lat), Jerzy Knajdek (87), Ryszard Pukszto (85), Włodzimierz Sobecki (84).
Każdy z nich różnymi drogami dotarł na kajakarską przystań i rozpoczął swoją sportową przygodę. Nie osiągnęli jakichś spektakularnych sukcesów na arenach ogólnopolskich czy zagranicznych. Mają na swoim koncie tytuły mistrzów Pomorza i zrzeszenia Ogniwo. W latach pięćdziesiątych dość głośna była jednak przede wszystkim ich rywalizacja z czwórką Bydgoskiego Towarzystwa Wioślarskiego na Brdzie, pomiędzy ulicą Mostową a mostem na ulicy Bernardyńskiej. Wygrywali ją czterokrotnie.

Po wspólnych startach ich zawodowe drogi się rozeszły - każdy realizował się w innej dziedzinie życia. Jak zapewnili, dzięki treningom i rywalizacji na torach regatowych byli nauczeni ciężkiej pracy i mieli mocne charaktery. Po wspólnych latach spędzonych w kajaku, pozostało w nich jednak coś najcenniejszego - przyjaźń. Spotykali się regularnie, byli świadkami na swoich ślubach.

Znajomość podtrzymują do dziś. A z okazji 68. rocznicy tej wyjątkowej przyjaźni, w bydgoskiej restauracji „Gerwazy” odbyło się uroczyste spotkanie, na które zaproszono przyjaciół i oczywiście rodziny, przedstawicieli władz miasta oraz środowisk sportowych. To była znakomita okazja do podzielenia się pięknymi wspomnieniami oraz wspólnymi historiami z ostatnich kilkudziesięciu lat.

4 z 19
Po raz pierwszy do kajaka wsiedli w 1950 roku. Mija właśnie...
fot. Wojciech Arkuszewicz

Po raz pierwszy do kajaka wsiedli w 1950 roku. Mija właśnie 68 lat od początku ich sportowej przygody, która przerodziła się w prawdziwą przyjaźń.

W sumie mają 343 lata. To: Jerzy Kmieć (87 lat), Jerzy Knajdek (87), Ryszard Pukszto (85), Włodzimierz Sobecki (84).
Każdy z nich różnymi drogami dotarł na kajakarską przystań i rozpoczął swoją sportową przygodę. Nie osiągnęli jakichś spektakularnych sukcesów na arenach ogólnopolskich czy zagranicznych. Mają na swoim koncie tytuły mistrzów Pomorza i zrzeszenia Ogniwo. W latach pięćdziesiątych dość głośna była jednak przede wszystkim ich rywalizacja z czwórką Bydgoskiego Towarzystwa Wioślarskiego na Brdzie, pomiędzy ulicą Mostową a mostem na ulicy Bernardyńskiej. Wygrywali ją czterokrotnie.

Po wspólnych startach ich zawodowe drogi się rozeszły - każdy realizował się w innej dziedzinie życia. Jak zapewnili, dzięki treningom i rywalizacji na torach regatowych byli nauczeni ciężkiej pracy i mieli mocne charaktery. Po wspólnych latach spędzonych w kajaku, pozostało w nich jednak coś najcenniejszego - przyjaźń. Spotykali się regularnie, byli świadkami na swoich ślubach.

Znajomość podtrzymują do dziś. A z okazji 68. rocznicy tej wyjątkowej przyjaźni, w bydgoskiej restauracji „Gerwazy” odbyło się uroczyste spotkanie, na które zaproszono przyjaciół i oczywiście rodziny, przedstawicieli władz miasta oraz środowisk sportowych. To była znakomita okazja do podzielenia się pięknymi wspomnieniami oraz wspólnymi historiami z ostatnich kilkudziesięciu lat.

Pozostało jeszcze 14 zdjęć.
Przewijaj aby przejść do kolejnej strony galerii.

Polecamy

Policjanci przyjrzeli się rowerzystom. Cykliści także mają sporo na sumieniu

Policjanci przyjrzeli się rowerzystom. Cykliści także mają sporo na sumieniu

Bydgoscy policjanci przyjrzeli się rowerzystom. Ponad 40 osób popełniło wykroczenia

Bydgoscy policjanci przyjrzeli się rowerzystom. Ponad 40 osób popełniło wykroczenia

Koncerty, biegi, biesiady przy grillu. Majówka za rogatkami Bydgoszczy pełna wydarzeń

Koncerty, biegi, biesiady przy grillu. Majówka za rogatkami Bydgoszczy pełna wydarzeń

Zobacz również

Wybierają ludzkie kości z piachu. Makabryczne odkrycie przy cmentarzu w Goszczewie

Wybierają ludzkie kości z piachu. Makabryczne odkrycie przy cmentarzu w Goszczewie

Koncerty, biegi, biesiady przy grillu. Majówka za rogatkami Bydgoszczy pełna wydarzeń

Koncerty, biegi, biesiady przy grillu. Majówka za rogatkami Bydgoszczy pełna wydarzeń