„Oddzwoń do mnie. Tomek” i z numerem telefonu. - Oddzwoniłem, bo myślałem, że to kolega ze studiów jakoś mnie odnalazł - przyznaje Karol. - Okazało się jednak, że to nie mój dobry znajomy, tylko windykacja. Tyle że ja nie mam długów. Poprzednia lokatorka mogła je mieć. Po wyprowadzce prawdopodobnie nie zgłosiła zmiany adresu, więc karteczka trafiła do Karola.
To prowokacja!
Młody bydgoszczanin uważa, że ta karteczka to rodzaj prowokacji. - Dłużnicy, którzy unikają kontaktu z windykacją, tym razem oddzwonią. Nie domyślą się przecież, że to pracownik firmy ściągającej długi.
Ta firma to DTP spółka z o.o. z Warszawy. - Jesteśmy biurem finansowo-prawnym - przedstawia pracownik, do którego się dodzwaniam. Mówię mu o karteczce. Odpowiada, że ich pracownik terenowy ją wypisał i zostawił w skrzynce. Nie chce jednak powiedzieć, dlaczego mają taki sposób na kontakt z dłużnikiem. Odsyła do szefa. Szef jednak nie odpisał nam wczoraj na pytanie.
Firmy windykacyjne stosują różne chwyty, żeby dopaść zadłużonego. Czasem podszywają się pod jego znajomych. - Niektóre firmy windykacyjne wysyłały kartki z pozdrowieniami z wakacji z prośbą o kontakt.
Przykładowo: pozdrawiała Ania i zostawiała swój numer telefonu - wspomina Kornelia Hendżakz biura prasowego Krajowego Rejestru Długów. - Zdarza się, że negocjatorzy terenowi zostawiają na klamce zawieszkę jak hotelowa „Nie przeszkadzać” z nazwą firmy i prośbą o kontakt.
Nie odbierają telefonów i listów
Dłużnik dłużnikiem, ale zasady w windykacji też obowiązują.
- Nasza firma jest zrzeszona w Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce, w związku z tym kieruje się Zasadami Dobrych Praktyk - podkreśla Michał Pułka z biura prasowego Kruk. - Te szczegółowo opisują sposób prowadzenia działań przez firmy zarządzające należnościami. - Obowiązują nas również zasady w kontekście rozmów telefonicznych, które mogą być prowadzone z klientami w dni powszednie w godzinach 6-22 - kontynuuje Pułka.
Wybrani dłużnicy nie odbierają ani telefonów, ani listów poleconych. Drzwi też nie otwierają. Myślą, że jak nie mają kontaktu z działem egzekucji, to problem znika. To dlatego windykatorzy udają choćby ich znajomych. Taka sztuczka bywa skuteczna, przekonują socjologowie.
