O przypadkach nagannego zachowania kontrolerów Renomy piszemy na łamach "Pomorskiej" regularnie. Ostatni raz w marcu.
- Weszłam do tramwaju i po pięciu sekundach kontroler poprosił o bilet. Mimo że zdążyłam go skasować, on stwierdził, że zrobiłam to po ogłoszeniu kontroli - wspominała wtedy Ewa, bydgoszczanka. Wątpliwości co do zasad pracy miał też Remigiusz, współzałożyciel nieformalnego stowarzyszenia osób poszkodowanych przez Renomę: - Miałem bilet, a mimo to dostałem mandat i zostałem przez kontrolerów brutalnie pobity - mówił.
I choć co jakiś czas o podobnych sytuacjach donoszą też inne bydgoskie media, a problem otarł się nawet o Radę Miasta, to Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej cały czas dobrze ocenia współpracę z Renomą.
- Skargi na kontrolerów zawsze kierują pasażerowie, którzy w jakiś sposób próbowali złamać zasady obowiązującej taryfy - mówi Daniel Sarul, zastępca dyrektora ds. komunikacji w ZDMiKP. - Tymczasem żalów nie wylewają osoby, które zawsze mają skasowane bilety. Dlaczego? - pyta retorycznie. Jego zdaniem obecny wizerunek popularnych "kanarów" wykreowały media. - Wszystko zależy od tego, jak się o nich pisze - mówi. - Tymczasem jest to odpowiedzialna, bardzo niewdzięczna i niezwykle ważna z naszego punktu widzenia praca. W końcu jest grono osób, które wcale nie zapomina o kasowaniu biletów. Robią to specjalnie, czym bardziej zasługują na miano złodziei niż gapowiczów - wyjaśnia.
Mimo to droga do zmiany firmy kontrolującej pasażerów jest otwarta. Drogowcy ogłosili właśnie przetarg na realizację obecnych zadań Renomy od lipca 2010 do maja 2013 roku. Równocześnie podkreślają, że poszukiwania nowego operatora nie są odpowiedzią na prasowe doniesienia. - Niedługo kończy nam się umowa z Renomą, a nową firmę możemy wybrać tylko w przetargu - wyjaśnia Sarul.
Ewentualny następca Renomy będzie więc musiał nie tylko kontrolować pasażerów, ale prowadzić też procedury windykacyjne kar nałożonych na gapowiczów. Do jego obowiązków należeć też będzie obserwacja stanu technicznego i sprawności kasowników, automatów do sprzedaży biletów (które niedługo się pojawią) oraz innego wyposażenia pojazdów komunikacji miejskiej.
- A może, przy okazji nowej umowy, uda się też wprowadzić nowy, bardziej restrykcyjny regulamin pracy kontrolerów? - pytamy drogowców. - Temu, który jest, nic nie brakuje - ucina jednak Sarul.
Nieosiągalne Standardy
Rozmowa z nRobertem Reimusem
prezesem Bydgoskiego Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej
- Co powinni zmienić w swojej pracy bydgoscy kontrolerzy?
- Pierwsze co przychodzi mi do głowy to profesjonalne zachowanie, niezależnie od sytuacji i pasażera. Są też miasta, w których kontrolerzy pracują pod krawatem. W Lublinie na przykład wszyscy noszą eleganckie kamizelki. Dlaczego u nas nie może tak być?
- To zapewne poprawiłoby ich wygląd, ale co z tak mocno krytykowanym ostatnio zachowaniem?
- To już jest problem przedsiębiorstwa, a w naszym przypadku Renomy, która powinna zadbać o zachowanie swoich pracowników. Ideałem jest standard, w którym pasażer złapany na jeździe bez biletu jest traktowany dokładnie tak samo jak ten, który zapłacił za przejazd.
- Zmiana Renomy na inną firmę może w tym pomóc?
- Wątpię, bo jest prawie pewne, że pracownicy, których będzie musiała zwolnić Renoma, szybko znajdą pracę w nowej firmie zajmującej się kontrolą biletów.