Naszym politycznym światkiem wstrząsnęła informacja, że Janusz Palikot ocenił "wyborczą wartość" Aleksandra Kwaśniewskiego na 1-2 procent. Tyle może dać dziś Twojemu Ruchowi.
I zagotowało się. Palikot zaczął kłamać, że to nie jego słowa (wiadomo: kontekst, manipulacja i takie ecie-pecie z repertuaru wszystkich polityków), a Ryszard Kalisz zaklinał się, że przecież Palikot zapewnił go o swojej niewinności.
Pomyślałem sobie, do jakich szczytów absurdu dochodzi klasa polityczna. Z ich zachowań wynika, że - licząc skalą Palikota - absolutna większość polityków warta jest najwyżej 3 procent, i to w porywach. A duża część z nich nie powinna nigdy przekraczać progów Sejmu i Parlamentu Europejskiego. Ot, przykład z czwartku. Adam Hofman obwieścił narodowi, że Jarosław Kaczyński zawiesza kampanię i udaje się (politycy udają się, kroczą i przemawiają) na południe Polski ze względu na zagrożenie powodziowe. Mamy więc wydarzenie miesiąca! Oto prezes "udaje się"...
Ale właściwie po co? Pozatykać dziury w wałach? Pogłębić zbiorniki retencyjne? Nie, po to, żeby przemówić, iż rząd Donalda Tuska jest do bani, bo będą podtopienia, a może nawet powódź. Jakież byłoby to szczęście dla PiS!
Zobacz także: Janusz Palikot w Toruniu. Partyjny kolega brutalnie pobił torunianina
A co w tej sytuacji robi Platforma? Odpowiada równie niemądrze, by nie rzec mocniej. Oto szef sztabu Platformy Tadeusz Zwiefka przygwoździł PiS pytając, za jakie pieniądze prezes Kaczyński jeździ na południe kraju? Czy w związku z zawieszeniem kampanii przestanie spotykać się z wyborcami? Czy będzie organizował konferencje prasowe i czy PiS zawiesi emitowanie spotów? Z tym bowiem wiązałoby się zawieszenie kampanii wyborczej - w innym razie jest to oszustwo - oświadczył szef kampanii Zwiefka.
Co na to "czwarta władza"? Niepokorni dziennikarze podziwiają bohaterstwo prezesa. Polskojęzyczni kpią z niego, a z Tuska na odwrót. Ależ to żałosne.
Czytaj e-wydanie »